sobota, 26 kwietnia 2014

Ciasteczka z Wietrznej Wyspy


Ciasteczka figowe jadłam kilka razy w jednym jedynym miejscu. Na Fuercie. Są niepowtarzalne, pyszne i takie zwykłe. Kruche ciasto nadziane marmoladą figową. Nie wiem, czy to wspomnienie tych pięknych przygód, czy smak inny niż naszych rodzimych ciastek, ale są uzależniające i jedyne w swoim rodzaju.

Kupiłam je przez przypadek w tamtejszym markecie i zabrałam na wycieczkę do Cofete – miejsca, do którego można dotrzeć jedną jedyną szutrową drogą prowadzącą przez góry. Po co tam jechać, skoro miejscowość to raptem kilka domków, blaszanych budek, jedna kawiarnia i… najdziksza plaża, na której byłam, wiry i wysokie fale, tajemnicza Willa Wintera (dla pasjonatów historii II WŚ obowiązkowa wycieczka!).


I ta mroczna i surowa atmosfera, którą ma się wrażenie, że jest przesiąknięta każda cząsteczka powietrza. Dla mnie bomba! 

 

Jeśli dodać do tego najpiękniejsze zatoki z plażami, jakie kiedykolwiek widziałam i spotkanie na swojej drodze więcej kóz niż turystów to dla mnie taka wycieczka staje się idealna. Tak bardzo wkręciłam się w ten klimat, że cały dzień błądziłam z mężem po tych bezdrożach.

 

W końcu, późnym popołudniem, dotarliśmy na Sotavento – plażę wyglądającą, jakby była namalowana akwarelą. I tam właśnie, przy zachodzącym powoli słońcu wcinaliśmy wspomniane na początku ciasteczka figowe.

 

Może nie jestem obiektywna, może smakują zupełnie zwyczajnie, tylko to wspomnienie podkręca ich smak. Ale po zjedzeniu całego zapasu, który przywiozłam z mojej niedawnej (i na pewno nie ostatniej) podróży na tą wyspę, postanowiłam wykorzystać jeszcze ostatni słoiczek fuerteventuriańskiej konfitury figowej i spróbować odtworzyć ten smak. 

  

Przyznam się bez bicia, nie udało mi się, ale wyszły mi całkiem zgrabne i naprawdę pyszne ciasteczka, w sam raz do kawy albo nawet do mleka. Moja Córcia zajadała się oryginalnymi, a te pochłania. Muszę schować głęboko do szafki, żeby nie spałaszowała wszystkich.


Figowe ciasteczka Kanaryjskie

Lista zakupów
  • 1 ½ szklanki mąki pszennej
  • 150 g zimnego masła
  • 3 żółtka
  • ½ szklanki cukru
  • 1 łyżka śmietany
  • szczypta soli
  • słoiczek konfitury – u mnie figowa (bardzo słodka), ale może być każda – jaką lubicie
Mąkę przesiać do miski. Dodać pozostałe składniki i szybko zagnieść kruche ciasto. Owinąć folią i schłodzić w lodówce przez 2 godziny. Po tym czasie rozwałkować na stolnicy na grubość 3-4 mm, podsypując obficie mąką, żeby się ciasto nie kleiło. I tutaj ja zrobiłam eksperyment, ponieważ upiekłam ciasteczka na 2 sposoby. Jedne zawinęłam z konfiturą przed pieczeniem, a inne posmarowałam nią już upieczone i złożyłam jak markizy. Dla mnie o wiele lepsze są te pierwsze – wyglądają bardzo podobnie do tych oryginalnych Fig Rolls, które jadłam na Fuercie.
Żeby zrobić roladki trzeba wykroić z ciasta paski o szerokości 6 cm. Na środek położyć kilka łyżeczek konfitury i rozsmarować. Zwinąć w roladkę o szerokości około 2 -2,5 cm i lekko spłaszczyć. Kroić ciastka długości około 4 cm. Piec na blaszce z piekarnika (posmarowanej masłem albo wyłożonej papierem do pieczenia) 15-18 minut w temperaturze 180°C. Uważać, żeby nie przypiec za bardzo, bo ciastka szybko się palą.
Wystudzić i zjadać.

Z pozostałego ciasta wykroić foremkami lub szklanką ciasteczka. W niektórych wyciąć w środku dziurkę (czy witrażyk). Te ciasteczka piec około 10 minut w temperaturze 180°C.
Po wystudzeniu posmarować konfiturą i składać markizy.
Ja zrobiłam różne kształty, niektóre mają dziurkę, inne nie. Wszystkie są równie pyszne, kruche i bardzo maślane. Nie mogę ich piec za często.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Anonimowych proszę o wpisanie w treści komentarza imienia. Będzie łatwiej nawiązać rozmowę.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...