czwartek, 17 kwietnia 2014

Czekolada i maliny


 


Udało mi się wczoraj Was namówić na mój czekoladowy tort? Nie? To może jeśli do przełożenia użyjecie kremu malinowego i jeszcze więcej owoców to się dacie skusić? 


Robiłam go w wielu odsłonach. W tej smakuje mi chyba najbardziej. Przepis ten wykorzystałam do zrobienia jednego z 3 tortów urodzinowych mojego męża. Po jednym na każdą dziesiątkę. A co mu będę żałować! Było to dość dawno, gdy jeszcze nie miałam tych wszystkich cudeniek do zdobienia i jakość wykończenia troszkę odbiega od moich dzisiejszych wypieków, ale w smaku połączenie czekolady i lekkiego kremu malinowego to niebo w gębie.

Dlaczego uczepiłam się tortów czekoladowych, skoro Święta za pasem? Po pierwsze dlatego, że wielu z Was podczas Wielkanocy będzie organizować imieniny, urodziny swoje i dzieci, tak więc okazja doskonała do wypróbowania moich przepisów. Po drugie to chyba moja wrodzona przekora, że gdy wszyscy pieką serniki, to ja mam ochotę na coś innego. A poza tym tort czekoladowy zawsze jest kuszący, więc dobra okazja na jego upieczenie jest przez cały rok!

Blaty tortu zrobiłam z przepisu na Devil’s Food Cake (z Kwestii Smaku), podobnie jak wczorajszy. Zmodyfikowałam krem, poza tym pomiędzy warstwy ułożyłam świeże owoce – maliny i borówki amerykańskie.






Lekki krem malinowy

Lista zakupów:

Na krem
  • 400 ml śmietany 30 lub 36%
  • 500 g mascarpone
  • 2-3 łyżki cukru pudru (jak dla mnie im mniej tym lepiej)
  • 5 łyżek frużeliny malinowej
Na frużelinę
  • 1 szklanka malin
  • 3 łyżki cukru
  • 1 łyżeczka mąki ziemniaczanej rozmieszanej w minimalnej ilości wody
  • 1/3 łyżeczki żelatyny namoczonej w 2 łyżkach wody
Zaczynamy od przyrządzenia frużeliny (na podstawie przepisu z MW) – maliny zagotować z cukrem do czasu, aż owoce puszczą sok, a cukier się rozpuści. Mąkę ziemniaczaną z wodą dodać do malin i energicznie mieszać. Po minucie zdjąć z palnika i dodać namoczoną żelatynę, następnie wszystko wymieszać. Gotową frużelinę przetrzeć przez sitko, żeby usunąć z niej pestki. Schłodzić.

Schłodzoną (przez minimum 12 godzin) śmietankę zmiksować krótko. Do gęstej już (ale nie ubitej do końca) kremówki dodać cukier i mascarpone (można po jednej łyżce, można też od razu całość). Wymieszać i dodać przestudzoną frużelinę. Teraz krótko ubić wszystko, aż masa będzie sztywna.

Na pierwszym blacie ciasta rozsmarować cienką warstwę kremu, wyłożyć owoce i przykryć kolejną warstwą masy. Położyć drugi blat. Wierzch i boki posmarować kremem. Udekorować owocami.

Ja zrobiłam tutaj średnio udany napis, ale wierzę, że u Was będzie ten tort wyglądał o wiele lepiej. Za to w smaku zaręczam, że jest przepyszny! Jeśli nadal nie jesteście przekonani, to wkrótce pojawi się u mnie przepis na jeszcze lepszy tort (możliwe to?) – czekoladowy z lekką nutką kawy! Powiem Wam w sekrecie, że nic go jak do tej pory nie przebiło. 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Anonimowych proszę o wpisanie w treści komentarza imienia. Będzie łatwiej nawiązać rozmowę.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...