sobota, 10 czerwca 2017

Truskawki i panna cotta na maślance - zgrany duet


Truskawki. Nareszcie. Znam tylko jedną osobę, która otwarcie przyznaje się do tego, że ich nie lubi. Mój Mąż. Twierdzi, że lubi tylko takie prosto z krzaczka, chrzęszczące piaskiem między zębami. Można i tak. Ale ta „niechęć” nie przeszkadza mu w tym, żeby pałaszować moje truskawkowe desery. Bo ja moi drodzy, jestem truskawkożercą. W sezonie na te owoce jadłabym je do wszystkiego. Uwielbiam ciasta z truskawkami, lody, desery. Kocham ryż z musem truskawkowym na obiad. A do mięsa z grilla sałatkę z rukoli i truskawek. Truskawki są pyszne w dżemach, kompotach, koktajlach. Mogę je jeść same, z cukrem i na bogato – ze śmietaną lub jogurtem. Prosto z krzaczka, z placu, sklepu. Nieważne. W tym roku jakoś tak się poskładało, że wyjeżdżam na wakacje w samym środku sezonu, więc nie mam zbyt wiele czasu, żeby przed wyjazdem wrzucić na bloga choć jedną, dwie propozycje z tymi owocami. Ale postaram się coś jeszcze na szybko wymyślić. A skoro o szybkości mowa, to dzisiejszy deser robi się w mgnieniu oka. Nie wymaga włączania piekarnika, a w czerwcu jest to duża zaleta.

Inspiracją do tego deseru jest ten przepis. W oryginale mamy maliny i pistacje (też pysznie), a u mnie pierwsze skrzypce grają truskawki. Ja wiem, że mój Mąż nie lubi truskawek, ale coś czuję, że ta maślankowa panna cotta będzie wyjedzona przez niego do ostatniej porcji. Musi się spieszyć, bo ma naprawdę mocną konkurencję w postaci najmłodszej Cherimoyki, która kocha truskawki prawdziwą, dziecięcą miłością.

Tak sobie czasem wspominam czasy mojego dzieciństwa, kiedy truskawki rozgniecione z cukrem to był naprawdę letni rarytas. Do tego jeszcze czereśnie wyjedzone z najwyższej dostępnej gałęzi i jeżyny, czernice, ostrężyny, czy jak tam je nazywacie, zebrane w lesie. Też mieliście takie smaki dzieciństwa? No cóż, czasy się zmieniły, ale truskawki z cukrem to nadal coś najpyszniejszego na świecie. Konkurencją dla nich może być ta właśnie panna cotta, która jest trochę bardziej nowoczesnym sposobem podania tych pysznych owoców. Dlaczego nowoczesnym? Bo w dzisiejszym szale na fit przysmaki znalazłam deser, który nie dość, że jest naprawdę lekki, to jeszcze przepyszny. W zastępstwie białego cukru mamy syrop z agawy (dostępny np. w Lidlu), tłustą śmietankę wymieniłam na mleko i maślankę. A truskawki na szczęście nie trzeba niczym zastępować, bo same w sobie są super fit i do tego bardzo zdrowe. 
 

Maślankowa panna cotta
 

Lista zakupów (na 8-10 porcji)
  • 100 ml mleka
  • 4 łyżeczki żelatyny
  • 400 ml maślanki
  • 4 łyżki syropu z agawy
  • 200 g truskawek + po jednej ładnej truskawce na porcję
  • ½ opakowania galaretki truskawkowej
  • ½ szklanki gorącej wody
Mleko zagotować. Zdjąć z ognia i lekko przestudzić, a następnie dodać żelatynę. Dokładnie wymieszać do czasu, aż żelatyna całkowicie się rozpuści. Mleko wymieszać z zimną maślanką i syropem z agawy. Całość dokładnie połączyć.

Przygotować foremki. Ja użyłam małych silikonowych, takich na muffinki. Do każdej foremki włożyć po jednej truskawce. Wybrać owoce niezbyt duże, takie, żeby nie wystawały ponad brzeg.

Resztę truskawek zblendować na gładką masę. Galaretkę rozpuścić w gorącej wodzie i połączyć z musem truskawkowym. Wstawić do lodówki.

Do każdej foremki nalać maślankowej panna cotty mniej więcej do ¾ wysokości. Włożyć do lodówki tylko do czasu ścięcia się deseru. Następnie każdą foremkę wypełnić musem truskawkowym. Schłodzić w lodówce przez kilka godzin. Przed podaniem foremki zanurzyć na chwilkę w miseczce z wrzątkiem. Wtedy będzie łatwiej wyjąć deser z foremek na talerz. Podawać ze świeżymi truskawkami.






2 komentarze:

Anonimowych proszę o wpisanie w treści komentarza imienia. Będzie łatwiej nawiązać rozmowę.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...