wtorek, 16 lutego 2016

Torcik Czekolada i owoce w ekspresowym tempie

 

Walentynkowy weekend za nami, za niedługo na blogach zaczną pojawiać się przepisy wiosenne, zaraz potem wielkanocne. Kiedy to zleciało? Przecież dopiero co dekorowałam pierniczki na Boże Narodzenie. Przed chwilą witaliśmy Nowy Rok, a tu już połowa lutego minęła. Nie wiem jak Wy, ale ja jestem przerażona tym upływem czasu. Im mam więcej wiosen, tym szybciej mi to życie ucieka. Może to przez coraz większą ilość zajęć, może przez to, że im jestem starsza, tym trudniej zauważam te małe, proste, codzienne chwile, z których powinnam się cieszyć. Wszędzie mi się spieszy, zawsze jestem w niedoczasie. Na nic nie mam czasu. Przerażające.

Zastanawia mnie tylko za czym człowiek tak codziennie gna? Za dniem następnym? Za lepszym życiem? A może za straconym czasem? I choć doskonale wiem, że nie ma to sensu, że przecież im szybciej żyjemy, tym szybciej umieramy, to i tak się temu poddaję.

Jak do tej pory nie udało mi się zapanować nad tym, nie wiem jak to zatrzymać. Medytacja? Joga? Ćwiczenia relaksacyjne? Jakiś rok temu obiecałam sobie, że będę lepiej przeżywać każdą chwilę. Że poświęcę więcej czasu rodzinie, Córeczce, że będę oddzielać rzeczy ważne od tym zupełnie nieistotnych. I co? I dzisiaj jestem w samym środku tego kołowrotka, kręcę się i sama nie wiem po co i gdzie mnie to zaprowadzi.

Wybaczcie mi moje dzisiejsze rozterki, ale jestem na siebie zła, że stałam się niewolnikiem czasu, a raczej jego braku. Że mimo kilku kopniaków od losu, znowu zaprzepaściłam naukę z nich płynącą. Macie jakiś sposób na odnalezienie spokoju i czasu?

Dziś mam dla Was deser w duchu mojego posta – równie szybko się go robi, co zjada. Znika w mgnieniu oka z talerzy. I nie wiadomo co się z nim stało. Smaki tego torcika to miks zimy i lata – czekolada (dużo czekolady) w połączeniu z owocami (leśnymi lub malinami) to duet doskonały. Pasuje na Walentynki, na imieniny, nawet może stać się urodzinowym tortem. Ja zakochałam się z musie podwójnie czekoladowym i warstwie owoców w galaretce. Niby nic odkrywczego, ale jednak ciężko przejść obok obojętnie. Przepis zaczerpnęłam stąd i zmodyfikowałam po swojemu. 


Musowy torcik z owocami
 
Lista zakupów

Na ciasto

  • 3 jajka
  • 2/3 szklanki mąki
  • 2/3 szklanki cukru pudru
  • 2 łyżki kakao
  • 2 łyżki oleju rzepakowego
  • 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
Na masę owocową
  • 500 g mrożonych malin lub owoców leśnych
  • 150 ml wody
  • 1 galaretka malinowa lub leśna
Na mus czekoladowy
  • 700 ml kremówki (30%)
  • 250 g czekolady – pól na pół mlecznej i gorzkiej (dodałam mleczno-gorzką z Wawelu)
Jajka ubijać z cukrem na puszystą masę przez około 5 minut. Dodać olej i krótko zmiksować. Dodać mąkę wymieszaną z kakao i proszkiem do pieczenia. Zmiksować na średnich obrotach do połączenia składników. Ciasto przelać do wyłożonej papierem do pieczenia i natłuszczonej tortownicy o średnicy 23 cm. Piec 15 minut w temperaturze 170⁰C. Gotowe ciasto wystudzić.

Rozmrożone owoce razem z sokiem i wodą gotować przez kilka minut. Dodać galaretkę i dokładnie wymieszać, aby żelatyna z galaretki się rozpuściła. Odstawić do stężenia. Dobrą radę daje autorka oryginału - masa owocowa w chwili wykładania na biszkopt powinna być na tyle zwarta, aby nie wypłynęła bokami i nie podtopiła ciasta.

Tortownicę wstawić na około 15 min do lodówki, a w tym czasie przygotować mus podwójnie czekoladowy.

Obie czekolady połamać i rozpuścić w kąpieli wodnej. Odstawić do wystygnięcia , ale nie można dopuścić do ponownego stężenia.

Kremówkę ubić na sztywno. Do czekolady dodać łyżkę śmietanki i szybko wymieszać. Taką miksturę szybko przełożyć do miski z resztą kremówki i zmiksować na mus. Kolejna ważna rada autorki - Nie wolno do śmietany dodać zbyt ciepłej czekolady, ponieważ śmietana się zważy i cała masa będzie nie do odratowania.

Na lekko schłodzoną warstwę owocową wyłożyć mus czekoladowy i wyrównać. Posypać grubo gorzkim kakao i udekorować dowolnie. Schłodzić w lodówce przez kilka godzin. To ważne, ponieważ mój torcik nie poleżał w chłodzie zbyt długo (jak zwykle mi się spieszyło) i do zdjęć nie stężał jak należy. Ale zapewniam Was, że po 5-6 godzinach w lodówce nabiera idealnej konsystencji i kroi się bardzo dobrze.



1 komentarz:

  1. Mmm, ależ rozpusta! Wygląda obłednie pysznie :)
    http://rankiemwszystkolepsze.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Anonimowych proszę o wpisanie w treści komentarza imienia. Będzie łatwiej nawiązać rozmowę.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...