Święta trwają, brzuchy zapełniają się pysznościami, a ja nie marnuję czasu, tylko wrzucam przepis na ciacho, po którym długo nie sięgniecie po słodycze. Jest bardzo sycące, dość słodkie i bardzo czekoladowe. Myślę, że to całkiem niezła propozycja na sylwestrową domówkę. Po pierwsze nie trzeba go piec, po drugie jest bardzo wydajne, bo nie da się go zjeść dużo naraz i po trzecie to jedno z najprostszych ciast na blogu. A po czwarte to sernik, a serniki są zawsze dobre.
Pamiętacie, jak kilka lat temu przed Wielkanocą wrzucałam przepis na sernik gotowany? Część z Was ma go w swoim świątecznym repertuarze od bardzo dawna. Ja zrobiłam go od tamtej pory może raz i w sumie nie wiem dlaczego, bo to naprawdę przepyszny sernik. Dzisiaj zaproponuję go Wam w nieco słodszej, cięższej i bardziej zimowej wersji. Ma z milion kalorii, jest wypełniony po brzegi czekoladą, a gdyby Wam było mało słodyczy, to w środku znajdziecie pralinki toffifee. Ja rzadko mam ochotę na taką słodycz do kwadratu, ale czasem trzeba się poratować kawałeczkiem ciasta, szczególnie w taką pogodę jak dziś.
Dzisiaj pewnie wszyscy macie przesyt słodyczy i świątecznych pyszności. Ale pomyślałam, że może być to fajna propozycja na najbliższe imprezy – sylwestrową czy inne karnawałowe domówki. Jeśli lubicie czekoladę, toffi i serniki, to nie ma co wybrzydzać. Jeśli jednak zaczynacie poświąteczną dietę, to nie radzę zabierać się za to ciacho. No chyba, że zjecie kawałek, a potem skoczycie na 10 km crossa. To wtedy można po treningu nawet drugi wsunąć.
Pamiętacie, jak kilka lat temu przed Wielkanocą wrzucałam przepis na sernik gotowany? Część z Was ma go w swoim świątecznym repertuarze od bardzo dawna. Ja zrobiłam go od tamtej pory może raz i w sumie nie wiem dlaczego, bo to naprawdę przepyszny sernik. Dzisiaj zaproponuję go Wam w nieco słodszej, cięższej i bardziej zimowej wersji. Ma z milion kalorii, jest wypełniony po brzegi czekoladą, a gdyby Wam było mało słodyczy, to w środku znajdziecie pralinki toffifee. Ja rzadko mam ochotę na taką słodycz do kwadratu, ale czasem trzeba się poratować kawałeczkiem ciasta, szczególnie w taką pogodę jak dziś.
Dzisiaj pewnie wszyscy macie przesyt słodyczy i świątecznych pyszności. Ale pomyślałam, że może być to fajna propozycja na najbliższe imprezy – sylwestrową czy inne karnawałowe domówki. Jeśli lubicie czekoladę, toffi i serniki, to nie ma co wybrzydzać. Jeśli jednak zaczynacie poświąteczną dietę, to nie radzę zabierać się za to ciacho. No chyba, że zjecie kawałek, a potem skoczycie na 10 km crossa. To wtedy można po treningu nawet drugi wsunąć.
Sernik
toffifee
Lista zakupów:
- 2 paczki herbatników maślanych
- 600-700g twarogu z wiaderka
- 4 jajka
- 1 szklanka cukru
- 2 łyżeczki cukru waniliowego
- 200 g masła
- 2 budynie śmietankowe (dałam dwa po 40 g)
- 1/2 szklanki mleka
- 100 g gorzkiej czekolady
- 1 paczka toffifee
- 50 g czekolady gorzkiej
- 50 g czekolady mlecznej
- wiórki czekoladowe do dekoracji
Do rondelka włożyć masło, wsypać cukier i oba składniki rozpuścić na bardzo małym ogniu. Zdjąć z palnika. Ser zmiksować z jajkami. Mleko wymieszać z budyniami.
Do rondelka z masłem i cukrami wlać mleko i dodać ser. Następnie wszystko wymieszać rózgą. Gotować ciągle mieszając na małym ogniu przez około 10-15 minut do czasu aż nie będzie wyczuwalny surowy budyń.
Gorącą serową masę podzielić na pół. Do jednej części dodać połamaną czekoladę gorzką i mieszać do czasu rozpuszczenia. Obie masy lekko przestudzić.
Pralinki toffifee poukładać na herbatnikach. Zalać jasną masą twarogową. Następnie delikatnie wylać czekoladowy sernik i wyrównać. Na wierzchu poukładać drugą warstwę herbatników. Całość wystudzić.
Obie czekolady rozpuścić z kąpieli wodnej i jeszcze ciepłe wylać na herbatniki, wyrównać. Posypać wiórkami czekoladowymi.
Sernik schłodzić w lodówce, najlepiej przez całą noc. Gdy herbatniki lekko rozmiękną, będą się wygodnie kroić, a masa serowa nabierze odpowiedniej konsystencji.
Karolina - jaki twaróg wiaderkowy Pani użyła, bądź preferuje? Wygląda smakowicie, ale wypróbuję dopiero na Wielkanoc - właśnie zaczęłam dietę :)
OdpowiedzUsuńNajczęściej używam Mój Ulubiony z Wielunia, ale Piątnica jest równie dobra. Życzę wytrwania w diecie!
OdpowiedzUsuń