Przygotowania do Świąt idą pełną parą. Na każdym kroku słyszę o rybach, kapuście, barszczu i innych pysznościach wigilijnych. Część z Was czyści każdy zakamarek swojego domu, włącznie z oknami (szalone!), pucuje, pichci i wydaje majątek na zakupach. Ja poddaję się temu szaleństwu połowicznie. Tzn. przepuszczam sporo pieniędzy na zakupach, piekę świąteczne pierniki i dekoruję choinkę. Dziś znowu w całym domu rozbrzmiało Let it snow!, Jest taki dzień… i inne hity świąteczne. A ja zakasałam rękawy i przyozdobiłam każde pomieszczenie w domu jakimiś błyskotkami. Oczywiście w salonie stanęła żywa i pachnąca choinka. U mnie tradycyjnie ozdobiona przeróżnymi bańkami we wszystkich kolorach. Kiedyś choinkę dekorowałam w jednym lub w dwóch kolorach. Najczęściej srebrno-niebiesko albo czerwono-złoto. Czyli nuda, standard. Od kilku lat zbieram ręcznie malowane bańki. Każda jest inna i niepowtarzalna. A od dwóch sezonów moja kolekcja rękodzieła powiększyła się znacznie, ponieważ koleżanka z pracy sama wykonuje takie cuda. I tak moja choinka ozdobiona jest głównie takimi pojedynczymi bańkami i medalionami, które tworzą kolorową mieszankę. Póki co bardzo mi się to podoba i nie mam zamiaru wracać do nudnej jednokolorowej choinki. Mój dom również ozdabiają stroiki, które robię samodzielnie. Co roku inne – raz są to poukładane w wazonie bańki z organzą i innymi świecidełkami. Zrobiłam też kiedyś taki okrągły wieniec, stroik w dużym kieliszku do wina. Ale najczęściej kombinuję ze świeżymi gałązkami świerku czy jodły (żeby nie było, że grasuję po lesie i niszczę drzewa – nic z tych rzeczy, w gałązki zaopatruję się we własnym ogrodzie). Zwykle przyozdabiam je bańkami lub kwiatami albo innymi brokatowymi ozdobami. Dlaczego brokatowymi? Bo ładnie błyszczą nawet jeśli nie ma na takiej gałązce lampek. A całość pięknie pachnie igliwiem i cieszy oko.
Żeby pozostać w absolutnym klimacie Świąt, dziś zaproponuję Wam ciasto, bez którego niektórzy nie wyobrażają sobie Bożego Narodzenia. Zrobiłam je w zeszłym roku, na wyraźne życzenie mojej mamy, ponieważ ona jest jedynym makowcożercą w naszej rodzinie. Rolada już była, ciasto makowe nie wchodziło w grę, bo miał być to taki rasowy, prawdziwy makowiec. No to wyszukałam w Internetach ciasto, które podbiło serce mamy oraz kilku innych osób. A ja odkryłam kolejny kruchy spód, który jest tak pyszny, że jeszcze niejeden raz go wykorzystałam. Przepis na ten pyszny makowiec znalazłam w książce Lidla, którą dawali za jakieś naklejki w zeszłym roku. Zbieram takie książki, potem wrzucam na dno jakiejś szuflady, zapominam. Tym razem przed schowaniem przynajmniej przejrzałam tą książkę. I proszę jaka perełka się trafiła. Dla miłośników makowców pozycja obowiązkowa.
Żeby pozostać w absolutnym klimacie Świąt, dziś zaproponuję Wam ciasto, bez którego niektórzy nie wyobrażają sobie Bożego Narodzenia. Zrobiłam je w zeszłym roku, na wyraźne życzenie mojej mamy, ponieważ ona jest jedynym makowcożercą w naszej rodzinie. Rolada już była, ciasto makowe nie wchodziło w grę, bo miał być to taki rasowy, prawdziwy makowiec. No to wyszukałam w Internetach ciasto, które podbiło serce mamy oraz kilku innych osób. A ja odkryłam kolejny kruchy spód, który jest tak pyszny, że jeszcze niejeden raz go wykorzystałam. Przepis na ten pyszny makowiec znalazłam w książce Lidla, którą dawali za jakieś naklejki w zeszłym roku. Zbieram takie książki, potem wrzucam na dno jakiejś szuflady, zapominam. Tym razem przed schowaniem przynajmniej przejrzałam tą książkę. I proszę jaka perełka się trafiła. Dla miłośników makowców pozycja obowiązkowa.
Klasyczny
świąteczny makowiec
Lista zakupów
Na ciasto
- 200g orzechów laskowych lub pekan, zmielonych na mączkę
- 180g mąki pszennej tortowej + niewielka ilość do oprószenia blaszki
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia
- 100g cukru trzcinowego
- szczypta soli
- 1 jajko
- 200g masła + niewielka ilość do wysmarowania blaszki
- 2l wody
- 500 ml mleka
- 600 g suchego maku, zmielonego
- 150 g suszonych śliwek
- 100 g rodzynek
- 100 g masła
- 5 szt. jajek (białka oddzielone od żółtek)
- 150 g cukru trzcinowego
- 6 łyżeczek cukru waniliowego
- 70 g mąki pszennej
- 30 g mąki ziemniaczanej
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia
Gdy ciasto zamarznie, zetrzeć większą jego część na tarce o grubych oczkach bezpośrednio na blaszkę wysmarowaną masłem i oprószoną mąką. Rozłożyć równomiernie na dnie blaszki, wstawić do piekarnika nagrzanego do temperatury 170°C (termoobieg) lub 180°C (bez termoobiegu) na 10-11 minut. Upieczony spód nie powinien być mocno zarumieniony. Odstawić do wystudzenia.
Wodę zagotować z mlekiem, wsypać mak. Doprowadzić do zagotowania i odstawić na ok. pół godziny. Mak dokładnie odsączyć. Ja wykorzystuję do tego sitko przykryte sporym kawałkiem gazy, na którą wysypuję ugotowany mak. Następnie zawijam masę w wystającą na brzegach gazę i odciskam mocno na sitku.
Do maku dodać posiekane śliwki, rodzynki, roztopione masło i dokładnie wymieszać. Następnie dodać żółtka i wymieszać. Białka ubić z cukrem trzcinowym oraz cukrem waniliowym na sztywną pianę. Mąkę pszenną, ziemniaczaną oraz proszek do pieczenia przesiać przez sito i połączyć z masą makową. Na koniec dodać ubite białka i bardzo delikatnie wymieszać.
Masę makową równomiernie rozłożyć na podpieczonym spodzie. Na wierzch zetrzeć wcześniej odłożoną ⅓ ciasta i równomiernie rozprowadzić po powierzchni. Blaszkę wstawić do piekarnika nagrzanego do temperatury 165°C i piec przez 50 minut.
Po wyjęciu z piekarnika dokładnie wystudzić i zajadać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Anonimowych proszę o wpisanie w treści komentarza imienia. Będzie łatwiej nawiązać rozmowę.