Od kilku dni wszyscy żyją arktycznymi mrozami, które nadciągnęły nad Polskę. Zapomnieliśmy chwilowo o wiośnie, a tymczasem święta już za niecały miesiąc! Czujecie to? Bo ja prawdę mówiąc nie za bardzo jestem w klimacie wielkanocnym. Po pierwsze dlatego, że od dobrych 6 tygodni jestem chora. To dlatego ostatnio mniej mnie na blogu. Katar skutecznie mnie hamuje w wymyślaniu nowych notek czy wybieraniu zdjęć. Poza tym pogoda wcale nie nastraja do wiosny. Może niektórzy powiedzą, że dawniej w lutym mrozy były normą. Może i tak. Sama pamiętam czasy śniegów i mrozów do połowy marca. Jednak wtedy pogoda była bardziej stabilna. Jak mróz chwycił w grudniu, to nie było szans na większe ocieplenie aż do końca lutego, albo i dłużej. Byliśmy bardziej przyzwyczajeni do tego zimna, mniej chorowaliśmy. A dziś ta huśtawka sprawia, że czujemy się gorzej i przez to gorzej znosimy takie ekstrema pogodowe. No i nie oszukujmy się. Gdy u nas jest -10 to na Grenlandii +6, a to już nie jest normalna sytuacja. Dlatego z pełną stanowczością stwierdzam, że takie mrozy w przededniu wiosny nie są czymś zwyczajnym. Niestety w dużej mierze sami przyczyniamy się do tego stanu. Przemysł, zanieczyszczenie środowiska, a przede wszystkim powietrza i nasza wszędobylskość to główne powody tego, że natura coraz bardziej buntuje się przeciwko nam. Wiadomo, naturalne zmiany – ochłodzenia i ocieplenia klimatu – były, są i będą. Jednak to, w jak szybki sposób sami podkręcamy te zmiany, to już niestety nasza wina. I dziś niestety niektórych rzeczy nie jesteśmy w stanie zahamować. Bo nie oszukujmy się, nie cofniemy się do epoki przed rewolucją przemysłową. Nie zaczniemy mieszkać w bezemisyjnych ziemiankach. No i przede wszystkim nagle nie wyparuje 80% ludzkości. Niestety, żyjemy w takiej rzeczywistości, że nie uda nam się naprawić tego, co zepsuliśmy. Niemniej możemy się postarać, żeby bardziej nie zanieczyszczać naszej planety. Bo takie anomalie pogodowe, skoki z -10 do +15 stopni, powodzie nie tylko wiosną, huragany na zmianę z suszami, będą nam towarzyszyć coraz częściej. Pożegnaliśmy się już z przedwiośniem, za niedługo wiosna również pójdzie w zapomnienie. Będziemy z mrozów przechodzić do tropików, a białe Boże Narodzenie stanie się miłym wspomnieniem.
Ale ok, nie zasmucam już. Musicie mi wybaczyć. Człowiek z katarem i kaszlem trwającymi od półtora miesiąca nie jest normalny. Oprócz tego skumulowało mi się kilka innych mniej lub bardziej upierdliwych dolegliwości, więc nie mam dobrego nastroju. Dlatego na poprawę humorów i na inaugurację wielkanocnego sezonu wybrałam najsłodsze z moich świątecznych ciast. I najbardziej słoneczne. Może pamiętacie go sprzed roku. Jeśli nie, to przypominam. Rok temu zrobiłam małą sondę, w której pytałam Was jakie połączenia smakowe Wam najbardziej odpowiadają. Pamiętam, że wśród nich znalazła się czekolada z pomarańczą. Po kilku orzechowo-kajmakowych mazurkach to miła odmiana. Ciasto kruche z tego przepisu przykryłam warstwą własnoręcznie wykonanej konfitury pomarańczowej. Całość polałam gorzką czekoladą. Jeśli jesteście fanami, to możecie do konfitury wrzucić skórkę. Wtedy smak będzie bardziej intensywny, ale mniej orzeźwiający.
W moim repertuarze przedświątecznym pojawi się jeszcze na pewno babka drożdżowa z czekoladą. Dla miłośników czekolady na wiecznej diecie też będę miała ciekawą propozycję. Podejrzewam, że jak zwykle wrzucę też jakiś sernik. Mam już co najmniej dwa świetne przepisy. Jeśli będę miała wenę, to wykombinuję coś jeszcze na świąteczny obiad. Ciekawi jesteście moich pomysłów? Śledźcie bloga w najbliższych tygodniach, bo będzie naprawdę pysznie i wreszcie wiosennie.
Mazurek
pomarańczowy
Lista zakupów
Na ciasto
- 350 g mąki pszennej
- 50 g cukru pudru
- szczypta soli
- 200 g masła, schłodzonego
- 1 łyżka kwaśnej śmietany 18%
- 2 żółtka
- 1 ½ kg słodkich pomarańczy
- 1 szklanka cukru (można więcej)
- ewentualnie skórka starta z jednej pomarańczy
- dodatkowo 50 g gorzkiej czekolady
Mąkę przesiać, dodać masło, posiekać szybko nożem do momentu, kiedy ciasto będzie przypominać kruszonkę. Dodać żółtka, cukier, sól, kwaśną śmietanę i szybko zagnieść (można również zmiksować całość w malakserze). Z ciasta uformować kulę, owinąć ją folią spożywczą, schłodzić w lodówce przez 30 - 60 minut.
Po tym czasie ciasto podzielić na 2 części i rozwałkować. Każdy placek uformować w kształt jajka. Ze ścinków uformować brzegi mazurka. Ciasto ponakłuwać widelcem i przełożyć na blachę z wyposażenia piekarnika wyłożoną papierem do pieczenia (oba jajka powinny zmieścić się na jedną blaszkę).
Piec około 15 - 20 minut w temperaturze 200ºC, do zarumienienia. Wyjąć, wystudzić.
Chłodny kruchy spód przykryć konfiturą z pomarańczy. Czekoladę rozpuścić w kąpieli wodnej i przełożyć do mocnego woreczka. Odciąć jeden czubek i rozprowadzić smugi czekolady po mazurku. Udekorować suszonymi owocami, orzechami lub innymi tradycyjnymi dekoracjami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Anonimowych proszę o wpisanie w treści komentarza imienia. Będzie łatwiej nawiązać rozmowę.