środa, 11 listopada 2015

Cuda na patyku, czyli cake pops

 
Prawie 2 tygodnie temu obiecałam na fejsbuku pochwalić się domowymi cake pops. Pewnie co poniektórzy z Was już o tym zapomnieli, bo dość długo się nie odzywałam. No cóż, czasem trzeba zrobić sobie mały reset i po prostu zająć się czymś innym niż zwykle albo (jeszcze lepiej) gdzieś wyjechać. I to drugie zafundowałam sobie w ostatni weekend. Pogoda dopisała, a nie jest to takie oczywiste w połowie listopada. Dlatego już wkrótce pokażę Wam relację z bardzo spontanicznej i zupełnie niezaplanowanej wycieczki w moje ulubione góry. Ci z Was, którzy mnie znają pewnie nie wierzą, że ja mogę zrobić coś bez planowania i pisania list „do zrobienia”, „do zabrania”. A jednak tym razem zupełnie przez pomyłkę i nieuwagę udało mi się zorganizować wycieczkę, która dała mi pozytywnego kopa (mam nadzieję) na długie tygodnie. Szerzej o tej wyprawie już wkrótce.

A dzisiaj rzeczone cake pops w wersji dla leniwych. W oryginalnym przepisie kruszy się ciasto, miesza z jakimś spoiwem (np. mascarpone), wszystko się chłodzi, potem toczy się kulki, znowu chłodzi, najlepiej w zamrażarce. Pewnie są pyszne, ale jakoś nie miałam ani czasu ani ochoty na takie zabawy. Znając moje zdolności, pewnie kuchnię sprzątałabym do północy, a w międzyczasie klęła, że w ogóle wpadłam na taki pomysł. Dlatego gdy pewnego dnia podczas zakupów dojrzałam silikonowe foremki na cake popsy to od razu pomyślałam, że muszę spróbować je zrobić. Dzięki tym foremkom oszczędza się sporo pracy, ponieważ wystarczy zrobić ciasto jak na muffiny, wypełnić nim foremki, przykryć górną częścią (zgodnie z instrukcją) i upiec. Wychodzą bardzo ładne i kształtne kulki zupełnie bez wysiłku. Potem trzeba je jedynie obtoczyć w czekoladzie albo w innej polewie i udekorować posypkami.
 

Jeśli mam być szczera, to cake pops jak dla mnie nadają się jedynie do dekoracji stołu albo na przyjęcia dziecięce. Nie są wybitnie smaczne. To po prostu kawałek ucieranego ciasta obtoczony czekoladą i masą chrupiących posypek. Ja nie przepadam za takimi słodyczami. Moja Córcia natomiast objadała każdego z czekolady i posypek, a resztę dawała tacie do dokończenia. Dlatego nie spodziewajcie się po tych łakociach eksplozji wyrafinowanych smaków. To po prostu ładne dekoracje na urodziny małego solenizanta. Niemniej zachęcam do wypróbowania, ponieważ to doskonała okazja do wspólnej zabawy. Dzieci bardzo chętnie pomogą Wam przy dekorowaniu posypkami i wszyscy będziecie mieć dużo frajdy. I właśnie o to chodzi.

Przepis na ciasto zaczerpnęłam stąd. Na 20 lizaków wystarczy połowa porcji z oryginalnego przepisu. Nie dodawałam też skórki otartej z cytryny, ponieważ chciałam, żeby lizaki były gładkie, bez farfocli. Poza tym to jak widzicie, klasyczny przepis na muffinki, który już kiedyś Wam pokazywałam. 



Urodzinowe cake pops

Lista zakupów

  • 1/3 szklanki drobnego cukru do wypieków
  • 1 i 1/3 szklanki mąki pszennej
  • 1 łyżeczka proszku do pieczenia
  • szczypta sody
  • szczypta soli
  • 30 g masła, roztopionego
  • 4 łyżki oleju
  • 1 duże jajko
  • ½ laski wanilii 
  • ½ szklanki mleka szczypta barwników według uznania
  • Dodatkowo – 2 tabliczki czekolady (białej i mlecznej), 4 łyżki masła, kolorowe posypki
Wszystkie składniki powinny być w temperaturze pokojowej.

W misce wymieszać cukier, mąkę, proszek do pieczenia, sodę i sól. W drugiej wymieszać masło, olej, roztrzepane jajka, ziarenka z wanilii i mleko.

Do miski z suchymi składnikami wlać mokre i wymieszać wszystko rózgą do połączenia się składników. Rozdzielić na tyle części, ile będzie kolorów. Ja zrobiłam 10 niebieskich cake popsów, 5 fioletowych i 5 czerwonych. Do każdej części dodać barwnik i szybko zamieszać.
 


Foremki na cake pops składają się z dwóch części. Każda połówka ma 20 zagłębień w kształcie półkul. Jedną foremkę trzeba wypełnić ciastem aż do samego brzeżku. Przykrywa się drugą połówką i piecze około 15 minut w standardowej temperaturze 180°C. Po krótkim ostudzeniu można rozdzielić foremki i wyjąć okrągłe ciasteczka. Dostudzić je na kratce.

W dwóch oddzielnych rondelkach rozpuścić po 2 łyżki masła. Zdjąć z ognia i do gorącego dodać czekolady – do jednego garnuszka białą, a do drugiego mleczną – i rozpuścić.

Do foremki na cake pops najczęściej są dodawane patyczki. Jeśli nie to spokojnie można wykorzystać obcięte do odpowiedniej długości rurki do napojów czy patyczki do szaszłyków. Patyczki można też dokupić oddzielnie.

Tak czy inaczej potrzeba 20 patyczków.

Każdy patyczek zanurzyć w czekoladzie i wbić do ciasteczka. Odłożyć do czasu, aż czekolada stężeje. Ja nabijałam moje lizaki na gąbkę – taką, jakiej się używa w kwiaciarniach do stroików. Bardzo wygodna sprawa. Można użyć też kostki ze styropianu.

Każdy lizak obtoczyć w czekoladzie, nadmiar zebrać silikonowym pędzlem albo szpatułką. Udekorować posypkami według uznania i umiejętności. Odstawić na gąbkę. Czekolada może jeszcze nieco spłynąć. Jak widzicie, moje cake popsy nie są idealnie równe, ale według mnie nie ma potrzeby, żeby wyglądały jak z fabryki.

Na stół można podać na tej samej gąbce, ale udekorowanej np. organzą. Można też powkładać je do kieliszków czy szklanek, obwiązane wstążkami. Wszystko zależy od Waszej wyobraźni i cierpliwości.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Anonimowych proszę o wpisanie w treści komentarza imienia. Będzie łatwiej nawiązać rozmowę.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...