Dziś żar leje się z nieba niemiłosiernie. Ci, którzy mogą, uciekają nad morze, albo na jakieś podmiejskie kąpieliska. Ja od jakiegoś czasu robię podobnie. W zeszłym tygodniu udało mi się odwiedzić Termy Bania w Białce Tatrzańskiej. Naczytałam się sporo recenzji i porównań z pobliską Bukowiną czy Chochołowem. Według mnie nie ma dużego znaczenia czy wybierzecie Bukowinę czy Białkę. Obie termy mają podobną cenę, infrastrukturę i podobną ilość atrakcji. Wiadomo, różnią się trochę, ale jeśli podobało Wam się w jednym miejscu, to będziecie się równie dobrze bawić w drugim. Oczywiście teraz, w szczycie sezonu liczcie się z dzikimi tłumami. A jeśli wybieracie się na baseny z dziećmi, to nie ma nawet co marzyć o relaksie w ciszy i spokoju. Raczej zgiełki i piski to coś, co będziecie słyszeć przez te kilka godzin zabawy. Tak czy inaczej, warto się wybrać tam w takie ciepłe dni. Wiadomo, że co weekend na termy pojechać się nie da. Ale na szczęście w okolicach Krakowa można się również popluskać w wodzie. Ja, gdy tylko mam okazję, to zabieram rodzinkę do podkrakowskiego Kryspinowa. Wiem, wiem. Pełno ludzi, gwar i śmieci. Ale nic nie obrzydzi mi tej wspaniałej pogody i możliwości poleżenia sobie na słoneczku. Prawdę mówiąc chciałabym, żeby taka pogoda utrzymała się do końca wakacji. Mogłabym wtedy powiedzieć, że wreszcie się wygrzałam. I proszę mi tutaj nie marudzić, że gorąco, że upał, że skwar. To zimno, deszcz i mróz lepsze?
W takie upalne dni jak dzisiaj, nie chce mi się gotować ani tym bardziej piec. Przyznam Wam się w sekrecie, że dziś na obiad mojej rodzince zaserwowałam po kawałku sernika na zimno, a dla dorosłych dodatkowo frappe pistacjowo-śmietankowe. To się nazywa obiad!
Zanim jednak wrzucę przepis na poziomkowy sernik na zimno, mam dla Was inną propozycję. W internecie została okrzyknięta najelegantszym deserem na lato. Zdetronizowała tiramisu i inne kultowe ciasta. Co to takiego? Oczywiście charlotte. Jest pyszna, orzeźwiająca, mocno owocowa i naprawdę pięknie podana. A wszystko robi się raz dwa. Jeśli jeszcze nie macie pomysłu na jutrzejszy deser albo spodziewacie się gości, to radzę skorzystać z mojej dzisiejszej propozycji. Nie zawiedziecie się. Charlotte wygląda tak pięknie, że u mnie posłużyła za tort urodzinowy mojego Męża. Daję słowo, że jest to najprostszy tort, jaki udało mi się zrobić. Nie dość, że taki łatwy, to jeszcze bez pieczenia. Czyli nie ma wymówek, że ja nie umiem piec ciast, że mi nie wychodzą. Ten torcik uda się każdemu. Zapewniam Was, że jeśli raz spróbujecie, to będziecie go robić jeszcze wiele razy. Zacznijmy jednak od Charlotty o smaku leśnych borówek i cytryny. Połączenie idealne. Orzeźwienie niesamowite. A smak przesłodki.
Charlotte jagodowo-cytrynowa
Lista zakupów
- 1 opakowanie podłużnych biszkoptów (ladyfingers)
- 250 g serka mascarpone
- 300 ml śmietanki kremówki 30 lub 36%
- 0,5 l borówek (leśnych jagód)
- 5 płaskich łyżek żelatyny
- ¼ szklanki wody
- 4-5 łyżek cukru pudru
- sok wyciśnięty z 1 cytryny
Mocno schłodzoną śmietankę ubić razem z mascarpone na sztywną masę. Dodać cukier puder i jeszcze raz szybko zmiksować.
W małym rondelku wymieszać żelatynę z wodą i pozostawić do napęcznienia. Następnie rozpuścić w mikrofali lub na bardzo małym ogniu. Uważać, żeby nie zagotować żelatyny. Ma się jedynie rozpuścić.
Żelatynę przelać do masy i bardzo szybko zmiksować na najwyższych obrotach.
Masę podzielić na pół. Do jednej dodać zmiksowane borówki i wymieszać. Drugą część zmiksować z sokiem z cytryny. Można dosłodzić jeszcze jedną łyżką cukru.
Dno formy o średnicy 18-20 cm wyłożyć papierem do pieczenia. Boki wyłożyć ciasno biszkoptami. Ciastka można obciąć na jednym końcu, żeby lepiej stały i się nie przewracały.
Delikatnie nałożyć do formy masę borówkową. Wyrównać. Włożyć na chwilę do lodówki. Gdy się lekko zetnie, to na wierzch wylać masę cytrynową. Wierzch wyrównać. Posypać pozostałymi borówkami i schłodzić w lodówce przez około 12 godzin.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Anonimowych proszę o wpisanie w treści komentarza imienia. Będzie łatwiej nawiązać rozmowę.