sobota, 30 stycznia 2016

Pączki z mascarpone na jeden kęs


 

Oj, zapomniało mi się ostatnio o blogu. Wybaczcie mi. Jak co roku, styczeń u mnie obfituje w wydarzenia. Tym razem była przewaga tych dobrych, nawet bardzo dobrych, ale i choróbska nas nie ominęły. I to dopadło wszystkich po kolei, sprawiedliwie. Ale dla przeciwwagi było też kilka miłych wydarzeń. Udało mi się spełnić jedno z moich noworocznych postanowień. Nad drugim właśnie pracuję i może jeszcze przed wakacjami Wam o tym napiszę. Jest i trzecie, które również jest coraz bliżej realizacji.

Tymczasem właśnie dzisiaj się zorientowałam, że na spełnianiu życzeń minął mi cały styczeń. Za tydzień ostatki, za kilka dni Tłusty Czwartek. Dlatego dziś mój wpis będzie słodki i to bardzo. Miłośników pączków i zjadaczy chrustu nie muszę specjalnie namawiać na spróbowanie tego przepisu. Jednak ci z Was, którzy podobnie jak ja i mój mąż nie przepadają za tłustoczwartkowymi wypiekami, też powinni być usatysfakcjonowani. Powiem Wam w sekrecie, że w końcu znalazłam pączki, które smakują mojemu  ślubnemu. Czym go skusiłam? Skórką cytrynową startą do ciasta. Co sprawiło, że mi też posmakowały? Mascarpone jako jeden ze składników. Smakują podobnie jak serowe oponki mojej mamy, które jako jedyne karnawałowe przysmaki mogłam pochłaniać w ilościach dowolnych. Dlatego jeśli nie jedliście jeszcze pączków z tego przepisu to zachęcam. Ich kolejną zaletą jest naprawdę błyskawiczny czas wykonania. Porównując do zeszłorocznych klasycznych pączków to jest dosłownie chwila. A i sprzątania miałam o wiele mniej, dlatego z całą pewnością kiedyś powtórzę ten przepis. 


Szkoda tylko, że te pączki nie mają ujemnych kalorii. Ale nie można mieć wszystkiego. Dlatego jeśli nadal trzymacie się noworocznych postanowień to zapraszam najpierw na pączki, a potem na trening, nawet na świeżym powietrzu. W sumie dzisiaj było u mnie 15⁰C. Aż nie do wiary, że jeszcze jest styczeń. Jak wyszłam z domu, to miałam ochotę rozpocząć sezon wycieczkowy. Zamarzyła mi się Dolina Będkowska, a jak słońce zaświeciło mi w twarz, to nawet i o jakiejś plaży pomyślałam. Wiem, będę tego żałować, bo podobno ma być jeszcze prawdziwa mroźna zima, ale co tam. Dzisiaj mam nastrój marzeniowo-wakacyjno-słodki. Chcecie poczuć się podobnie? To spełnijcie jeszcze w karnawale swoje jedno życzenie. Nie musi być wielkie, ale powinno być takie prawdziwie Wasze. Potem zróbcie moje dzisiejsze pączki i ruszcie tyłki na spacer. Kto wie, może i Wy zaczniecie rozmyślać o wakacjach?

Oryginalny przepis na pączusie pochodzi stąd. U mnie bez poprawek. 


Karnawałowe pączki z mascarpone
 
Lista zakupów
  • 1 ¼ szklanki mąki
  • 2 łyżeczki proszku
  • ¼ łyżeczki soli
  • ¼ szklanki cukru pudru (około 3 łyżki)
  • skórka starta z 1 dużej cytryny
  • 3 jajka
  • 225 g mascarpone
  • 1 łyżka wódki
  • cukier puder
  • olej do smażenia
Mąkę przesiać z solą, proszkiem i skórką otartą ze sparzonej cytryny. Jajka ubić z cukrem na jasną i puszystą masę, dodać wódkę i ser mascarpone. Zmiksować do połączenia. Dodawać po łyżce mąkę i mieszać łyżką do chwili gdy ciasto będzie gładkie.

Ciasto nałożyć do worka cukierniczego, odciąć końcówkę tak, żeby powstał spory otwór (około 1 cm) i wyciskać pączusie na gorący tłuszcz. Ja podobnie jak autorka przepisu do „odcinania” porcji ciasta używałam po prostu palca. Pączki smażyć z obu stron na złoto na niezbyt dużym ogniu. Jednorazowo najlepiej smażyć do 10 kuleczek, ponieważ są gotowe bardzo szybko i większą porcję trudniej kontrolować, żeby się nie spaliły.

Usmażone pączki odsączyć na ręczniku papierowym i po lekkim ostudzeniu posypać cukrem pudrem.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Anonimowych proszę o wpisanie w treści komentarza imienia. Będzie łatwiej nawiązać rozmowę.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...