Grudzień się zaczął, więc ruszamy na dobre z tymi wszystkimi piernikami, lampkami, choinkami i innym świątecznym kiczem. W wielu domach widziałam już przystrojone choinki, inni deklarują, że na 6 grudnia ubiorą je specjalnie dla Mikołaja. Ja nie wiem jeszcze kiedy kupię choinkę, ale myślę, że to będzie kwestia dni. Jak wiecie, uwielbiam ten klimat, ten zapach i atmosferę, którą do domu wprowadza jedno małe drzewko. A skoro jesteśmy w temacie ozdób choinkowych, to myślę, że przepis na choinkowe pierniki będzie tutaj akurat pasował. Ja nie planowałam zawieszać je na choince, raczej będą one prezentem dla Świętego Mikołaja, który odwiedza nas już za chwilę. Pierniczki z tego przepisu to coś pomiędzy tradycyjnymi piernikami a ciasteczkami korzennymi. Nie są one tak trwałe, bo powinno się je zjeść w ciągu 2-3 tygodni, ale na szczęście nie twardnieją wcale. Od momentu upieczenia są lekko kruche, ale nie łamiące się. Takie akurat, żeby zamoczyć je w czekoladzie albo herbacie i pochrupać.
Niedawno wspominałam Wam, że cukier i biała mąka mnie nie lubią. Okazuje się, że mam podejrzenie insulinooporności i muszę wykonać sporo badań. Może finalnie wyjdzie, że nie jest źle, ale dieta uboga w cukier prosty nie zaszkodzi. Dlatego od 2 tygodni zmagam się z różnymi przepisami, które próbuję dostosować do moich wytycznych. Czego unikam? Białej mąki, szczególnie pszennej, ale też jaglanej, kaszy manny, jęczmiennej i wszystkich innych wysokoprzetworzonych i mocno rozdrobnionych produktów zbożowych. Oprócz tego oczywiście słodycze stały się moimi wrogami i nie powinnam ich jeść nawet trochę. Ale jak tutaj nie ulec, jak święta przed nami? Dlatego póki mam jeszcze trochę czasu, to testuję różne przepisy, które mogę choć trochę pozbawić tych „złych” składników. W przypadku tych pierniczków udało się to zrobić bardzo łatwo. Mąkę pszenną zamieniłam na mieszankę mąk owsianej, orkiszowej i ryżowej. Ja przyznam się bez bicia, że tym razem mąkę orkiszową dodałam pół na pół jasną i pełnoziarnistą. Ale polecam jednak użyć tylko pełnoziarnistej. Zamiast cukru użyłam ksylitolu. Jednak ostrzegam Was, żebyście nie sypali tego słodzika tyle ile cukru. Ja dałam o połowę mniej, a pierniczki i tak były bardzo słodkie. Żeby zamaskować smak mąk pełnoziarnistych dosypałam łyżkę gorzkiego kakao. Według mnie był to dobry zabieg, bo pierniczki smakowały i wyglądały lepiej. Pozostałych składników nie zmieniałam. Ciasteczka skosztowałam zaraz przed lukrowaniem, ponieważ tutaj nie ma przebacz i do lukru trzeba dołożyć sporo cukru. Dlatego jeśli macie problemy takie jak ja, to polecam nie polewać ich niczym lub ewentualnie dobrej jakości czekoladą gorzką o zawartości kakao minimum 70%. Jeżeli jednak cukier Wam niestraszny, to możecie spokojnie poszaleć z lukrem.
Pierniczki
pełnoziarniste
Lista zakupów
Na ciasteczka
- 150 g masła
- 50 g ksylitolu lub 100 g cukru pudru
- 1 małe jajko
- 2 łyżeczki miodu
- 1 i 1/2 łyżki przyprawy piernikowej lub korzennej
- 1/2 łyżeczki cynamonu
- 250 g mąki pszennej lub mieszanki mąk ryżowej (50 g), owsianej (100g), orkiszowej jasnej (50g) i pełnoziarnistej (50g)
- 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
- 2 białka kurzeco najmniej 1 szklanka cukru pudru (ja ostatecznie zużyłam 1 i ½ szklanki)
Masło pokroić w kostkę i ocieplić w temp. pokojowej, z lodówki wyjąć też jajko.
Miękkie masło ubić mikserem z ksylitolem lub cukrem pudrem na puszystą masę (przez ok. 7 minut). Dodać jajko i ubijać jeszcze przez ok. 3 minuty.Dodać miód, przyprawę piernikową i cynamon i krótko zmiksować. Dodać mąki z proszkiem do pieczenia i znów zmiksować na wolnych obrotach do połączenia się składników w jednolite ciasto.
Uformować kulę, zawinąć w folię i włożyć do lodówki na około 60 minut.
Ciasto podzielić na 2 części. Podczas pracy z pierwszą częścią ciasta resztę trzymać w lodówce. Piekarnik nagrzać do 180 stopni C.
Ciasto rozwałkować podsypując mąką na placek o grubości ok. 3-5 mm (nie cieniej!). Foremkami wyciąć ciasteczka i ułożyć je na dużej blaszce wyłożonej papierem do pieczenia. Resztki ciasta połączyć z drugą częścią i wałkować oraz wykrawać ciasteczka do wykończenia masy pierniczkowej. Piec przez ok. 10 minut lub na złoty kolor (po upieczeniu ciasteczka mogą być miękkie w środku, później skruszeją).
Lukrować, gdy pierniczki zupełnie wystygną. W misie miksera planetarnego albo w zwykłej misie umieścić białka (najlepiej, gdyby nie były zbyt zimne) oraz szklankę cukru pudru. Pamiętajcie, żeby jajka przed rozbiciem i oddzieleniem białek porządnie sparzyć wrzątkiem!
Jeśli używacie miksera planetarnego, to mieszać lukier na najniższych obrotach do czasu, aż utworzy się gęsta, jednolita masa. Nie używajcie do tego zwykłego miksera, ponieważ jego obroty są zbyt wysokie jak na lukier i białko ubije się na pianę, a nie o to tutaj chodzi. Dlatego w razie braku miksera planetarnego, wystarczy użyć rózgi kuchennej i mieszać do czasu utworzenia jednolitego lukru. Dosypywać cukier puder partiami i mieszać po każdej porcji. Ilość cukru zależy od wielkości jajek oraz wilgotności pomieszczenia. Ja dosypałam około pół szklanki cukru pudru więcej. Gotowy lukier królewski ma być na tyle gęsty, żeby nie spływał z ciastek, ale nie aż tak, że zastyga w woreczku. Jeśli nie jesteście pewni, to możecie niewielką porcję przełożyć do woreczka (cukierniczego lub zwykłego śniadaniowego), zrobić bardzo małą dziurkę na końcu i polukrować jedno lub dwa ciastka. Wtedy będziecie pewni, czy taka konsystencja jest ok. Jeśli lukier jest zbyt rzadki, to wystarczy dodać więcej cukru. Jeśli jednak wyszedł Wam zbyt gęsty, to dolejcie dosłownie kilka kropel wody (radzę uważać, żeby nie rozwodnić za bardzo!).
Gotowy lukier przełożyć do woreczka cukierniczego lub śniadaniowego, obciąć naprawdę malutką dziurkę na końcu i lukrować wedle uznania, umiejętności i fantazji.
Super przepis na pierniczki, wyglądają pięknie :)
OdpowiedzUsuń