sobota, 7 maja 2016

Wiosna w rozkwicie i wakacyjne rozterki



Sezon wycieczkowy w pełni. Na fejsie co rusz to widzę zdjęcia z Waszych wypraw. Ja ostatni długi weekend spędziłam w domowym zaciszu. Po pierwsze, Mąż i Dzieć trochę zaniemogli, a po drugie zbieram siły na wakacje, które u mnie zaczną się za kilka dni. Ale na szczęście mieszkam w miejscu, w którym zwykły spacer może obfitować w piękne widoki, a co za tym idzie zdjęcia i ujęcia. Poza tym niedawno, jak zwykle o tej porze roku, odwiedziłam krakowski ogród botaniczny, Dolinę Będkowską. Do mojego programu corocznego brakuje Wysp Kanaryjskich, Zoo i Puszczy Niepołomickiej. Dojdziemy i do tego.

Jednak dzisiaj chciałabym troszkę opowiedzieć o moich przemyśleniach na temat wakacji w kraju i za granicą. Mam za sobą kilka całkiem udanych wyjazdów w dalekie kraje i na własne podwórko. Prawdę mówiąc trudno powiedzieć gdzie jest lepiej spędzać czas. Każde miejsce ma swoje wady i zalety. Poza tym ja myślę, że kierunek wybiera się nie z powodu jego „lepszości”. Ja zastanawiam się co ma mi ten wyjazd dać. Jeśli chcę zwyczajnie poleniuchować i powygrzewać kości, to wybieram południowe plaże. Jeżeli mam ochotę pozwiedzać, to w zależności od tego ile mam wolnych środków do wydania i czasu, wybieram jakieś ciekawe miasta, zabytki czy inne atrakcje – bliżej lub dalej. Natomiast gdy chcę się oderwać od zgiełku i poodpoczywać w głuszy, to najczęściej jadę w polskie góry, a za granicą wybieram mniej uczęszczane kierunki. A czasami po prostu wymyślamy z mężem coś na spontanie. I wtedy jedziemy najczęściej gdzieś w Polskę. Ostatni taki nieplanowany wyjazd zorganizowaliśmy do Bukowiny Tatrzańskiej. Prawdę mówiąc Podhale zwiedziłam wzdłuż i wszerz, a w Bukowinie jeszcze nie byłam. I to okazał się całkiem udany wypad. O szczegółach możecie poczytać tutaj.

 
Polacy często wykłócają się co jest lepsze – góry czy morze. Ja nie potrafię się zdecydować. Z racji tego, że mam bliżej w Tatry i Beskidy, to częściej zaglądam w góry. Natomiast morze również uwielbiam. Najbardziej poza sezonem. Kiedy nie ma tych wszystkich kramów, tłumów, a na plaży można poleżeć w spokoju bez opędzania się od psów i sprzedawców lodów. 

Prawdę mówiąc byłam na wielu dalekich plażach, ale polski, swojski Bałtyk ma dla mnie niepowtarzalny urok. Plaże, gdyby były troszkę lepiej utrzymane, to mogłyby konkurować z tymi najpiękniejszymi. Długie, szerokie, z żółtym piaskiem. Co z tego, że morze jest zimne jak diabli. Spacery wzdłuż wybrzeża i szum fal wynagradzają wszystko. Sosnowe zagajniki, wydmy i maluśkie muszelki to jest urok naszego, polskiego Bałtyku. Będąc na studiach, zjechałam całkiem spory kawałek wybrzeża. I wtedy utwierdziłam się w przekonaniu, że zarówno klify, jak i szerokie, piaszczyste wydmy, tak samo duże kurorty, jak malutkie nadmorskie wioski mają ten niepowtarzalny klimat, którego nie znajdę nigdzie indziej. Wiem, pewnie część z Was nazwie to smrodem ze smażalni ryb, zgiełkiem, brudem i zimnym morzem. Ja jednak wolę po mojemu.

Wkrótce zamierzam dość dokładnie opisać moje ulubione wakacyjne wyspy. Myślę, że będzie to cykl postów z ogólnymi informacjami, ciekawostkami i moimi spostrzeżeniami. Taki mini przewodnik, oczywiście na wskroś subiektywny. Niemniej może się to komuś z Was przyda.

Ale dzisiaj pora na galerię zdjęć z moich niedawnych, polskich, a właściwie okołokrakowskich wiosennych wycieczek. Miłego oglądania!








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Anonimowych proszę o wpisanie w treści komentarza imienia. Będzie łatwiej nawiązać rozmowę.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...