Mój
urlop zbliża się coraz szybciej, więc zanim na dłużej zamilknę,
zostawię Was z przepisem na torcik, który w głosowaniu fejsbukowym zajął
drugie miejsce. Torcik trochę nietypowy. Czekoladowy biszkopt
podrasowałam guinnessem. W tej wersji możecie podać go również dzieciom,
ponieważ podczas pieczenia wszystkie procenty ulatują, ale zapach i
posmak piwny zostaje. Poza tym ciasto nabiera pięknego koloru. Do
kompletu jest masa z serka kremowego typu Philadelphia. Wisienką na
torcie są owoce – u mnie porzeczki i leśne borówki.
Muszę Wam się przyznać, że nie jest to mój ulubiony wypiek. Jest nieco dziwny. Ciasto na piwie i lekko słony krem to bardzo dobrze dobrany duet, ale z ręką na sercu mówię, że nie każdemu może podejść. Ja prawdę mówiąc w przyszłości mam plan na podrasowanie masy, żeby jeszcze lepiej pasowała do całości. Niemniej gorąco polecam spróbować tego wynalazku. Jedna uwaga. Ciasto jest bardzo nietrwałe. Nadaje się do spożycia najwyżej 2 dni po upieczeniu. Po tym czasie po prostu kwaśnieje i robi się niejadalne. Ale zaraz po wykonaniu to naprawdę bardzo ciekawy torcik. U mnie został zrobiony jako eksperyment, bez żadnej okazji. Dlatego specjalnie użyłam prostokątnej blaszki. Jeśli planujecie jakieś przyjęcie, to polecam użyć okrągłej tortownicy. Z podanych proporcji upieczecie spokojnie tort o średnicy 24-26 cm, czyli całkiem pokaźne ciacho.
Tak jak wspomniałam na początku, za kilka dni wybywam na południe. W tym czasie raczej nie będę częstym gościem w internetach. Może wrzucę coś na insta. Polecam śledzić mój profil. Jeśli jeszcze mnie nie znaleźliście, to zapraszam tutaj. Ostatnio co prawda więcej tam biegania niż jedzenia, ale między spamem treningowym powinniście znaleźć ciekawe propozycje na obiadowo-sałatkowo-deserowe pyszności. Liczę też, że na moich wakacjach najem się różnych bałkańskich specjałów. Oczywiście chciałabym bardzo spróbować sałatki szopskiej, która chyba jest najsłynniejszym czarnogórskim dodatkiem do obiadu. Znajomi polecali mi również knajpkę (a właściwie budkę) z rybami z Jeziora Szkoderskiego. Podobno nigdzie nie ma tak pysznego karpia jak tam. No i oczywiście standardowo liczę na sporo owoców morza, ryb morskich i mięcha. Z tego, co kojarzę, to Chorwaci słyną z pysznej jagnięciny. No nic, przekonam się wkrótce. Bo nie wiem czy Wam mówiłam, ale ja uwielbiam dania z jagnięciną. Proszę się tutaj nie oburzać, że zjadam pyszne lambi, nie działa to na mnie. Co prawda gdybym musiała zrezygnować z jednego jedynego składnika w swojej diecie, to bez wahania wybrałabym mięso, ale póki nie muszę, to dobrym udźcem jagnięcym nie pogardzę. A na deser najem się najlepszych i najsłodszych arbuzów, fig (podobno mają być już dojrzałe do mojego przyjazdu) i innych owoców, które o tej porze roku tam dojrzeją.
Tymczasem u mnie ciasto na końcówkę sezonu borówkowego. Jeśli nie uda Wam się zdobyć borówek czy porzeczek, to spokojnie możecie je zamienić na maliny, których teraz nie brakuje. Przepis wygrzebałam tutaj.
Muszę Wam się przyznać, że nie jest to mój ulubiony wypiek. Jest nieco dziwny. Ciasto na piwie i lekko słony krem to bardzo dobrze dobrany duet, ale z ręką na sercu mówię, że nie każdemu może podejść. Ja prawdę mówiąc w przyszłości mam plan na podrasowanie masy, żeby jeszcze lepiej pasowała do całości. Niemniej gorąco polecam spróbować tego wynalazku. Jedna uwaga. Ciasto jest bardzo nietrwałe. Nadaje się do spożycia najwyżej 2 dni po upieczeniu. Po tym czasie po prostu kwaśnieje i robi się niejadalne. Ale zaraz po wykonaniu to naprawdę bardzo ciekawy torcik. U mnie został zrobiony jako eksperyment, bez żadnej okazji. Dlatego specjalnie użyłam prostokątnej blaszki. Jeśli planujecie jakieś przyjęcie, to polecam użyć okrągłej tortownicy. Z podanych proporcji upieczecie spokojnie tort o średnicy 24-26 cm, czyli całkiem pokaźne ciacho.
Tak jak wspomniałam na początku, za kilka dni wybywam na południe. W tym czasie raczej nie będę częstym gościem w internetach. Może wrzucę coś na insta. Polecam śledzić mój profil. Jeśli jeszcze mnie nie znaleźliście, to zapraszam tutaj. Ostatnio co prawda więcej tam biegania niż jedzenia, ale między spamem treningowym powinniście znaleźć ciekawe propozycje na obiadowo-sałatkowo-deserowe pyszności. Liczę też, że na moich wakacjach najem się różnych bałkańskich specjałów. Oczywiście chciałabym bardzo spróbować sałatki szopskiej, która chyba jest najsłynniejszym czarnogórskim dodatkiem do obiadu. Znajomi polecali mi również knajpkę (a właściwie budkę) z rybami z Jeziora Szkoderskiego. Podobno nigdzie nie ma tak pysznego karpia jak tam. No i oczywiście standardowo liczę na sporo owoców morza, ryb morskich i mięcha. Z tego, co kojarzę, to Chorwaci słyną z pysznej jagnięciny. No nic, przekonam się wkrótce. Bo nie wiem czy Wam mówiłam, ale ja uwielbiam dania z jagnięciną. Proszę się tutaj nie oburzać, że zjadam pyszne lambi, nie działa to na mnie. Co prawda gdybym musiała zrezygnować z jednego jedynego składnika w swojej diecie, to bez wahania wybrałabym mięso, ale póki nie muszę, to dobrym udźcem jagnięcym nie pogardzę. A na deser najem się najlepszych i najsłodszych arbuzów, fig (podobno mają być już dojrzałe do mojego przyjazdu) i innych owoców, które o tej porze roku tam dojrzeją.
Tymczasem u mnie ciasto na końcówkę sezonu borówkowego. Jeśli nie uda Wam się zdobyć borówek czy porzeczek, to spokojnie możecie je zamienić na maliny, których teraz nie brakuje. Przepis wygrzebałam tutaj.
Torcik na
guinnessie z owocami
Lista zakupów
Na ciasto
- 250 g masła
- 250 ml Guinnessa
- 275 g mąki
- 75 g kakao
- 340 g cukru
- 142 ml kwaśnej śmietany
- 2 jajka
- 1 łyżka ekstraktu z wanilii
- 2 łyżeczki sody oczyszczonej
- 300 g kremowego twarożku typu Philadelphia
- 400 g śmietany kremówki
- 150 g cukru pudru
- dodatkowo w sumie ½ kg owoców – borówek, porzeczek i/lub malin
Masło razem z Guinnessem podgrzać w garnku, ale tylko do momentu rozpuszczenia się masła. Następnie dosypać kakao i cukier, całość dokładnie wymieszać. Odstawić do wystudzenia.
Do przestudzonej masy dodać wymieszaną z jajkami i ekstraktem waniliowym. Na koniec dodawać partiami przesianą mąkę z sodą. Dokładnie wymieszać całość rózgą kuchenną, żeby nie było grudek. Wylać masę do foremki wyłożonej papierem do pieczenia o wymiarach 25 x 20 cm. Wstawić do piekarnika nagrzanego do 180°C na ok. 1 h (sprawdzić patyczkiem, czy ciasto się upiekło).
Po wystudzeniu ciasta ubić śmietanę, dodać do niej cukier. Stopniowo, łyżka po łyżce, dodawać serek. Do gęstej masy wrzucić 2/3 owoców. Resztę odłożyć do dekoracji.
Ciasto przekroić wzdłuż na 2 blaty, na jeden wyłożyć 2/3 kremu z owocami. Przykryć drugim blatem i lekko docisnąć. Wierzch wysmarować pozostałym kremem i posypać owocami. Schłodzić w lodówce przez około 2-3 godziny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Anonimowych proszę o wpisanie w treści komentarza imienia. Będzie łatwiej nawiązać rozmowę.