niedziela, 4 listopada 2018

Delicja cappuccino


Pogoda nie zachęca do wychodzenia z domu. Właściwie to jest tak paskudnie, że rozważam ucieczkę do jakiś cieplejszych krajów. Pomarzyć zawsze można, prawda? A dopóki jesteśmy skazani na długie tygodnie jesieni i zimy, to najlepszym sposobem na poprawienie humoru jest coś pysznego albo dużo ruchu. 
 
Ja wbrew wszystkiemu wybieram aktywności na świeżym powietrzu, a potem spamuję różne grupy biegowe moimi treningami. Chociaż ostatnio troszkę odechciało mi się uczestniczyć w życiu grup. Do niedawna naprawdę wierzyłam w takie społeczności, że dają motywacyjnego kopa, że są tam ludzie, którzy podobnie jak ja, uwielbiają sport i lubią zarażać innych tym pozytywnym podejściem do życia. Niestety okazało się, że wśród biegaczy jest masa frustratów, niespełnionych wyczynowców lub zwykłych zawistnych ludzików z przerośniętym ego, których głównym zadaniem jest szydzić z tych, którzy biegają wolniej, mniej lub „gorzej” od nich. Nie wiem dlaczego dopiero teraz to widzę, że grupy biegowe nie różnią się niczym od tych wszystkich miejsc, gdzie ludzie kłócą się o swoje racje. I nie mówię tutaj o merytorycznych dyskusjach, w których każdy wyraża swoje zdanie, niekoniecznie przyjemne dla pozostałych, ale jednak w sposób kulturalny. Niestety coraz częściej widzę, że w tzw. czołówce są ludzie, dla których biegacze z końca stawki to nic niewarte przegrywy, które nie wiadomo po co biegają. Przecież i tak nigdy nie wygrają, nigdy nie będą mieli się czym pochwalić, a ich osiągnięcia to w ogóle śmiech na sali. Nie wiem dlaczego akurat teraz mnie to tak uderzyło. Może dlatego, że takie gównoburze, jedna po drugiej, zdarzyły się na moich ulubionych grupach, które do tej pory uznawałam za przystanie koleżeństwa i wsparcia. A okazuje się, że i tam są takie towarzystwa wzajemnej adoracji, które wspierają tylko wybrańców, tych z wyżyn zajebistości, którzy biegają dużo, szybko i wspaniale. A reszta to powinna zrezygnować z biegania na rzecz podziwiania tych gwiazd sportu. Czasem jest mi zwyczajnie przykro, że ten schemat funkcjonuje wszędzie. Że niektórzy czerpią energię z szydzenia, wyśmiewania i podbudowują się tym, że są lepsi od wolniejszych biegaczy. Prawdę mówiąc jak dla mnie logiki tu nie ma. Według mnie biegacze powinni mierzyć się z tymi, którzy mogą ich pokonać i to wywołuje zdrową rywalizację na poziomie. Dowalanie słabszym tylko po to, żeby podbudować swoje ego jest dla mnie niezrozumiałe, bo przecież wiadomo, że ktoś, kto łamie 3 lub 2,5 godziny na maratonie będzie zawsze szybszy i lepszy niż ten, którego marzeniem jest przebiegnięcie połówki. Tutaj nie ma rywalizacji, więc nie ma też wysiłku, żeby pokonać tego słabeusza. Niemniej niektórzy czerpią radość z tego, że dowalą komuś słabszemu, mniej doświadczonemu czy po prostu początkującemu. Widzicie w tym jakiś sens?

Wiem, przerysowałam trochę problem, bo jestem pewna, że większość biegaczy to jednak bardzo fajni i pozytywni ludzie. Wiem też, że póki to bieganie sprawia mi przyjemność, to powinnam olać to, co mówią na ten temat inni. Zdaję sobie sprawę, że są ludzie, którzy mnie w jakiś sposób podziwiają za konsekwencję i upór w dążeniu do celu. Według mnie nie ma w tym niczego wyjątkowego, ja to po prostu lubię. Tak samo, jak pieczenie czy gotowanie, to bieganie jest dla mnie przyjemnością. Nie zmuszam się, nie realizuję jakiegoś morderczego planu, nie poświęcam życia ani zdrowia, żeby osiągnąć cele. Po prostu dobrze się bawię. Możecie wierzyć albo nie, ale na równi relaksuje mnie wieczorna kąpiel, jak i popołudniowe szuranie po lesie. Podobnie jest z pichceniem. Gdy mam wolny weekend to lubię piec, dekorować i szukać nowych przepisów. I dzięki temu możecie dziś skorzystać z kolejnego fajnego pomysłu na ciacho. Chodziło mi ono po głowie od dawna. Przejrzałam dziesiątki różnych stron i blogów, aż w końcu poskładałam różne pomysły w swój własny przepis, który według mnie jest bardzo zachęcający. No dobra, inspirowałam się głównie tym przepisem, ale u mnie jest bonus w postaci delicji i dużej ilości gorzkiego kakao. W zeszłym roku ten placek był jedną z propozycji na mój wielkanocny stół. Jednak uważam, że czekolada, kawa i kakao to smaki bardziej zimowe. Dlatego zaszaleję, a co, i niech to będzie pierwsza propozycja na Boże Narodzenie. Bo skoro nie działo się u mnie nic w sezonie dyniowo-figowym, nie było nowej propozycji na Halloween, to chociaż z świątecznymi wypiekami mogę być pierwsza. Częstujcie się! 
 
 
Kostka cappuccino z delicjami

Lista zakupów

Na ciasto:
  • 5 dużych jajek, białka i żółtka oddzielnie
  • 125 g gorzkiej czekolady, roztopionej i delikatnie przestudzonej
  • 125 g masła
  • 3 łyżki cappuccino
  • 130 g drobnego cukru do wypieków
  • 125 g mąki pszennej
  • 1 łyżeczka proszku do pieczenia
  • dodatkowo – filiżanka kawy z ekspresu lub z 2 łyżeczek kawy rozpuszczalnej z 2-3 łyżeczkami cukru
Na krem
  • 400 g serka mascarpone
  • 400 ml śmietany kremówki 36%, schłodzonej
  • 80 g kawy cappuccino (proszku z opakowania)  
  • dodatkowo kakao i opakowanie delicji
Wszystkie składniki na ciasto powinny być w temperaturze pokojowej.

W misie miksera umieścić masło i cukier. Utrzeć/zmiksować do powstania jasnej, puszystej masy maślanej. Dodać roztopioną i lekko przestudzoną czekoladę, zmiksować. Wsypać cappuccino i krótko zmiksować. Po kolei do masy czekoladowej wbijać żółtka, miksując po każdym dodaniu.

Mąkę przesiać z proszkiem do pieczenia. Dodać do masy i wymieszać drewnianą łyżką lub szpatułką tylko do połączenia. Białka ubić na sztywną pianę, delikatnie wymieszać z masą czekoladową.

Ciasto przełożyć do kwadratowej formy o boku 23x27 cm (lub tortownicy o średnicy 24 cm), wyłożonej uprzednio papierem do pieczenia. Piec w temperaturze 170ºC przez około 30 minut do tzw. suchego patyczka. Ciasto dokładnie wystudzić, następnie przekroić na dwa blaty.

Składniki na krem powinny być mocno schłodzone. W misie miksera umieścić śmietankę i mascarpone. Miksować do uzyskania gęstego kremu. Dodać proszek cappuccino i zmiksować krótko.

Pierwszy blat ciasta włożyć do formy, w której się piekł biszkopt. Naponczować kawą z cukrem. Rozsmarować połowę kremu. Posypać obficie kakao. Położyć drugi biszkopt, który również naponczować i posmarować resztą kremu. Na wierzchu poukładać delicje czekoladą od spodu i lekko wcisnąć w masę. Posypać kakao i schłodzić w lodówce przez kilka godzin.



4 komentarze:

  1. tak pysznie wygląda, że chętnie spróbuję w domu :)

    OdpowiedzUsuń
  2. pyszne ciasteczko :) zapraszamy do dołączenia Pani bloga: https://rondel.pl/

    OdpowiedzUsuń

Anonimowych proszę o wpisanie w treści komentarza imienia. Będzie łatwiej nawiązać rozmowę.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...