W przyszłym tygodniu mamy dwie okazje do świętowania i obie są idealne do folgowania swoim zachciankom. Tak naprawdę oba te dni nierozerwalnie są związane z jedzeniem, ale nie byle jakim!
Tłusty Czwartek to masa kalorii, pączków, faworków i innych ociekających lukrem słodkości. Za to Walentynki nie mogą istnieć bez czekolady. Jako, że za pączkami i chrustem nie przepadam, to dzisiaj postanowiłam zaproponować Wam słodkości spod znaku czekolady.
Czekolada uchodzi za afrodyzjak, może być podana w bardzo wyrafinowany sposób. Słodkości z jej dodatkiem wprawiają nas w dobry nastrój, są kusząco pyszne i powodują, że mamy naprawdę doskonały humor. Nawet w dietach odchudzających dozwolone jest kilka kostek czekolady, więc w Dniu Zakochanych nie ma co sobie odmawiać. Na początek deser klasyczny, delikatny, lekki i kuszący. Wprost stworzony na słodkie zakończenie romantycznej kolacji. Co to takiego? Mus z gorzkiej czekolady z odrobiną likieru – u mnie malinowego. Ale nada się również cointreau, campari, a nawet likier kawowy czy czekoladowy. Słowem, to co lubicie. Ja bym podała go razem z musem owocowym, pomarańczami, bananami, brzoskwiniami i bitą śmietaną. Nic odkrywczego, ale jednak połączenie smaków sprawia dużą przyjemność.
Przygodę z przyrządzaniem musów czekoladowych zaczęłam dość dawno, jednak wbrew pozorom nie jest to najprostszy deser. Można łatwo popełnić błąd i czekolada zamiast puszystą pianką stanie się paskudną, zwarzoną masą. Jak tego uniknąć? Najważniejsze jest podgrzewanie czekolady w kąpieli wodnej nad garnkiem z parującą, ale nie gotującą się wodą. Druga ważna zasada mówi, że czekoladę, wodę i alkohol podgrzewamy razem od samego początku. To spowoduje, że wszystko się wymiesza, tworząc gładką masę. Dodanie alkoholu, gdy czekolada jest już ciepła natychmiast spowoduje, że się zwarzy i nic jej już nie uratuje. I na koniec – żółtka dodajecie do lekko przestudzonej masy czekoladowej, żeby się nie ścięły i nie zrobiła z nich jajecznica. Dalej już jest łatwo, szybko i przyjemnie.
Czekolada uchodzi za afrodyzjak, może być podana w bardzo wyrafinowany sposób. Słodkości z jej dodatkiem wprawiają nas w dobry nastrój, są kusząco pyszne i powodują, że mamy naprawdę doskonały humor. Nawet w dietach odchudzających dozwolone jest kilka kostek czekolady, więc w Dniu Zakochanych nie ma co sobie odmawiać. Na początek deser klasyczny, delikatny, lekki i kuszący. Wprost stworzony na słodkie zakończenie romantycznej kolacji. Co to takiego? Mus z gorzkiej czekolady z odrobiną likieru – u mnie malinowego. Ale nada się również cointreau, campari, a nawet likier kawowy czy czekoladowy. Słowem, to co lubicie. Ja bym podała go razem z musem owocowym, pomarańczami, bananami, brzoskwiniami i bitą śmietaną. Nic odkrywczego, ale jednak połączenie smaków sprawia dużą przyjemność.
Przygodę z przyrządzaniem musów czekoladowych zaczęłam dość dawno, jednak wbrew pozorom nie jest to najprostszy deser. Można łatwo popełnić błąd i czekolada zamiast puszystą pianką stanie się paskudną, zwarzoną masą. Jak tego uniknąć? Najważniejsze jest podgrzewanie czekolady w kąpieli wodnej nad garnkiem z parującą, ale nie gotującą się wodą. Druga ważna zasada mówi, że czekoladę, wodę i alkohol podgrzewamy razem od samego początku. To spowoduje, że wszystko się wymiesza, tworząc gładką masę. Dodanie alkoholu, gdy czekolada jest już ciepła natychmiast spowoduje, że się zwarzy i nic jej już nie uratuje. I na koniec – żółtka dodajecie do lekko przestudzonej masy czekoladowej, żeby się nie ścięły i nie zrobiła z nich jajecznica. Dalej już jest łatwo, szybko i przyjemnie.
Mus najlepiej przygotować kilka godzin przed podaniem, ponieważ potrzebuje porządnego schłodzenia w lodówce. Resztę warstw tego deseru można przyrządzić nawet chwilę przed podaniem.
Pamiętajcie, że mus zawiera surowe jajka. Przed wykorzystaniem należy je obowiązkowo umyć i sparzyć. Jeśli jednak nie jesteście przekonani, to jeszcze przed Dniem Zakochanych pojawi się tutaj inny mój przepis na czekoladowy deser, który jest pozbawiony surowych jajek.
A Wy jak zamierzacie świętować Walentynki?
Pamiętajcie, że mus zawiera surowe jajka. Przed wykorzystaniem należy je obowiązkowo umyć i sparzyć. Jeśli jednak nie jesteście przekonani, to jeszcze przed Dniem Zakochanych pojawi się tutaj inny mój przepis na czekoladowy deser, który jest pozbawiony surowych jajek.
A Wy jak zamierzacie świętować Walentynki?
Walentynkowy
mus
Lista zakupów (na 4-6 porcji)
- 150 g czekolady (gorzkiej lub pół na pół z mleczną)
- 25 ml likieru malinowego lub cointreau
- 4 łyżki wody
- 3 jajka
- szczypta soli
- 3-4 łyżki cukru pudru (niekoniecznie)
- 250 ml śmietanki kremówki 36%
Dodatkowo
- 330 ml śmietanki kremówki
- 3 pomarańcze
- 2 banany
- kilka kropel soku z cytryny
- 6 połówek brzoskwiń z puszki
- wiórki czekoladowe do dekoracji
Jajka sparzyć we wrzątku przez minutę. Następnie oddzielić białka od żółtek. Z białek i szczypty soli ubić pianę. Czekoladę połamać na kawałeczki do metalowej miski, dodać do niej wodę i likier. Podgrzewać w kąpieli wodnej, co jakiś czas mieszając, dopóki nie utworzy się gładka masa. Zdjąć znad parującej wody, lekko przestudzić.
Do jeszcze ciepłej czekolady dodawać po kolei żółtka, dokładnie roztrzepać je rózgą. Do masy dodawać w 4 partiach ubite białka, delikatnie mieszając drewnianą łyżką.
Kremówkę ubić na sztywno. Pod koniec ubijania dodać cukier. Jeśli używacie mlecznej czekolady, lepiej nie przesadzić z cukrem – można go zredukować o połowę lub pominąć. Wszystko zależy od tego jak bardzo słodkie lubicie desery. Kremówkę wmieszać delikatnie w masę czekoladową.
Gotowy mus rozłożyć do 4 lub 6 miseczek, pucharków lub innych naczyń. Schłodzić w lodówce przez kilka godzin. Można też pozostawić na noc w lodówce.
Pomarańcze obrać ze skóry razem z białą błoną i wyfiletować. Banany obrać ze skóry i pokroić na plasterki. Skropić sokiem z cytryny, żeby nie ściemniały. 2 połówki brzoskwiń pokroić. Pozostałe zmiksować na gładko.
Drugą partię bitej śmietany ubić na sztywno. Można dodać trochę cukru, ale ja już pominęłam, bo cały deser jest naprawdę słodki.
Na schłodzony mus wylać zmiksowane brzoskwinie, wyłożyć owoce, kilka sztuk zostawić do dekoracji. Bitą śmietanę przełożyć do rękawa cukierniczego z ozdobną końcówką i wycisnąć na całość. Ozdobić wiórkami czekoladowymi i resztą owoców.
Do jeszcze ciepłej czekolady dodawać po kolei żółtka, dokładnie roztrzepać je rózgą. Do masy dodawać w 4 partiach ubite białka, delikatnie mieszając drewnianą łyżką.
Kremówkę ubić na sztywno. Pod koniec ubijania dodać cukier. Jeśli używacie mlecznej czekolady, lepiej nie przesadzić z cukrem – można go zredukować o połowę lub pominąć. Wszystko zależy od tego jak bardzo słodkie lubicie desery. Kremówkę wmieszać delikatnie w masę czekoladową.
Gotowy mus rozłożyć do 4 lub 6 miseczek, pucharków lub innych naczyń. Schłodzić w lodówce przez kilka godzin. Można też pozostawić na noc w lodówce.
Pomarańcze obrać ze skóry razem z białą błoną i wyfiletować. Banany obrać ze skóry i pokroić na plasterki. Skropić sokiem z cytryny, żeby nie ściemniały. 2 połówki brzoskwiń pokroić. Pozostałe zmiksować na gładko.
Drugą partię bitej śmietany ubić na sztywno. Można dodać trochę cukru, ale ja już pominęłam, bo cały deser jest naprawdę słodki.
Na schłodzony mus wylać zmiksowane brzoskwinie, wyłożyć owoce, kilka sztuk zostawić do dekoracji. Bitą śmietanę przełożyć do rękawa cukierniczego z ozdobną końcówką i wycisnąć na całość. Ozdobić wiórkami czekoladowymi i resztą owoców.
Przepis bierze udział w akcji
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Anonimowych proszę o wpisanie w treści komentarza imienia. Będzie łatwiej nawiązać rozmowę.