Zatem sernik. Niektórzy nie wyobrażają sobie Świąt bez niego. Nieważne, czy Boże Narodzenie czy Wielkanoc, ale sernik musi być. Ja się do takich osób zaliczam. Na każde święta piekę to ciasto i za każdym razem cieszy się ono największym wzięciem. Dawniej miałam dwa wypróbowane przepisy i piekłam je na zmianę. Dzisiaj staram się wymyślać nowe smaki i połączenia. Wszak rodzajów serników jest tyle, że nie sposób zliczyć. Ja ostatnio upiekłam dwa nowe. Jeden z nich to połączenie tradycyjnego ciężkiego sernika z tropikalnymi smakami. Drugi również jest treściwy i trochę mazisty. Do tego spód Brownie i polewa z mleka skondensowanego i czekolady. Trudno mi ocenić który smakował mi bardziej. Dziś przepis na ten drugi, ponieważ zarówno sernik, jak i ciasto czekoladowe to u mnie „must be” na Święta. Wkrótce podzielę się z Wami przepisem na ten z nutką tropików i wtedy sami będziecie mogli ocenić, który Wam bardziej smakuje.
Trudno mi zrozumieć fenomen Bożego Narodzenia. Nie mówię tu o prawdziwym jego sensie, ponieważ to każdy powinien przeżywać po swojemu. Natomiast cały ten klimat, gorączka przedświątecznych przygotowań to dla mnie jakiś dziwny szał, któremu poddaję się i ja. Prezenty, kolędy, Mikołaje, choinki, korki, galerie. To wszystko zaczyna się na długo przed Świętami. Ostatnio coraz wcześniej. Czy nam się to podoba czy nie, ulegamy trochę tej gorączce i latamy za tymi prezentami i karpiem, gotujemy barszcz i pucujemy domy na błysk. Co roku wściekamy się, że nie odpoczęliśmy nic a nic przez święta, a za rok powtarzamy wszystko od nowa.
I po co to wszystko? A po to, żeby w Wigilię po raz enty zjeść karpia, barszcz z uszkami, krokiety i wszystkie te tradycyjne potrawy. Żeby usiąść do nich z rodziną, z bliskimi, dla których na co dzień nie mamy zbyt wiele czasu. Po to, żeby w drodze z jednej Wigilii na drugą pooglądać te świecące lampki rozwieszone w oknach i na ogrodach, które mienią się w zupełnej ciszy. Po to, żeby znaleźć pod choinką drobiazg przygotowany specjalnie dla nas. Żeby pójść wspólnie na pasterkę lub zasiąść do wspólnego kolędowania, a jeśli nie to do rozmowy. Bez pośpiechu, bez spinania się. Może jeszcze jest wcześnie, ale właśnie to jest moje pierwsze życzenie dla Was. Żeby te Święta upłynęły w podniosłej atmosferze, żeby nie zakłóciły ich żadne nieporozumienia, awantury czy niepotrzebne problemy. Żebyście w zdrowiu i radości przeżyli te 3 dni i się naprawdę zrelaksowali. Sobie też tego życzę. Co prawda te Święta będą inne niż zwykle, pewnie nie będzie zbyt łatwo, ale mam nadzieję, że uda nam się je przeżyć tak jak zawsze.
Tymczasem zostawiam Was z sernikiem, którego przepis znalazłam w jednej z książek Doroty Świątkowskiej, specjalistki od świątecznych wypieków. U niej nazywa się sernikiem marmurkowym. Ja z wygody i lenistwa zrobiłam tylko w jednym kolorze. Był pyszny i nie żałuję tego uproszczenia.
Trudno mi zrozumieć fenomen Bożego Narodzenia. Nie mówię tu o prawdziwym jego sensie, ponieważ to każdy powinien przeżywać po swojemu. Natomiast cały ten klimat, gorączka przedświątecznych przygotowań to dla mnie jakiś dziwny szał, któremu poddaję się i ja. Prezenty, kolędy, Mikołaje, choinki, korki, galerie. To wszystko zaczyna się na długo przed Świętami. Ostatnio coraz wcześniej. Czy nam się to podoba czy nie, ulegamy trochę tej gorączce i latamy za tymi prezentami i karpiem, gotujemy barszcz i pucujemy domy na błysk. Co roku wściekamy się, że nie odpoczęliśmy nic a nic przez święta, a za rok powtarzamy wszystko od nowa.
I po co to wszystko? A po to, żeby w Wigilię po raz enty zjeść karpia, barszcz z uszkami, krokiety i wszystkie te tradycyjne potrawy. Żeby usiąść do nich z rodziną, z bliskimi, dla których na co dzień nie mamy zbyt wiele czasu. Po to, żeby w drodze z jednej Wigilii na drugą pooglądać te świecące lampki rozwieszone w oknach i na ogrodach, które mienią się w zupełnej ciszy. Po to, żeby znaleźć pod choinką drobiazg przygotowany specjalnie dla nas. Żeby pójść wspólnie na pasterkę lub zasiąść do wspólnego kolędowania, a jeśli nie to do rozmowy. Bez pośpiechu, bez spinania się. Może jeszcze jest wcześnie, ale właśnie to jest moje pierwsze życzenie dla Was. Żeby te Święta upłynęły w podniosłej atmosferze, żeby nie zakłóciły ich żadne nieporozumienia, awantury czy niepotrzebne problemy. Żebyście w zdrowiu i radości przeżyli te 3 dni i się naprawdę zrelaksowali. Sobie też tego życzę. Co prawda te Święta będą inne niż zwykle, pewnie nie będzie zbyt łatwo, ale mam nadzieję, że uda nam się je przeżyć tak jak zawsze.
Tymczasem zostawiam Was z sernikiem, którego przepis znalazłam w jednej z książek Doroty Świątkowskiej, specjalistki od świątecznych wypieków. U niej nazywa się sernikiem marmurkowym. Ja z wygody i lenistwa zrobiłam tylko w jednym kolorze. Był pyszny i nie żałuję tego uproszczenia.
Sernik i
Brownie w jednym
Lista zakupów
Na Brownie:
- 50 g masła
- 40 g gorzkiej czekolady, połamanej na drobne kawałki
- pół szklanki drobnego cukru do wypieków
- 1 duże jajko, w temperaturze pokojowej
- 50 g mąki pszennej
Na sernik
- 500 g twarogu półtłustego lub tłustego, zmielonego przynajmniej dwukrotnie
- 250 ml śmietany kremówki 36%
- 3 jajka
- 1 puszka mleka skondensowanego słodzonego (odłożyć kilka łyżek na polewę)
- ziarenka 1 laski wanilii
- 1 łyżka mąki ziemniaczanej
- dodatkowo 50 g czekolady gorzkiej lub mlecznej
W rondelku rozpuścić masło, dodać czekoladę i rozpuszczać na małej mocy palnika. Cały czas mieszać do czasu, aż składniki się połączą i powstanie gładki sos czekoladowy. Odłożyć do przestudzenia.
Całe jajko ubić z cukrem na puszystą pianę. Mi to zajęło jakieś 5-7 minut. Powoli wlewać lekko przestudzoną czekoladę, miksując do połączenia. Dodać przesianą mąkę i zmiksować lub wymieszać łyżką.
Spód tortownicy o średnicy 18 - 20 cm wyłożyć papierem do pieczenia. Wylać masę brownie, wyrównać. Piec w temperaturze 170°C przez około 12 - 15 minut. Lekko wystudzić.
W trakcie pieczenia spodu Brownie przygotować masę serową.
Jak to przy sernikach zwykle bywa, wszystkie składniki powinny być w temperaturze pokojowej.
Kremówkę ubić na sztywno. Odłożyć. W misie miksera umieścić pozostałe składniki (pamiętając, żeby odłożyć kilka łyżek mleka skondensowanego), zmiksować tylko do połączenia się składników.
Na upieczony spód brownie przelać białą masę serową.
Piec w temperaturze 150°C (bez termoobiegu) przez około 60 minut w kąpieli wodnej. Ja tym razem zrobiłam to jak należy. Czyli tortownicę owinęłam szczelnie folią aluminiową i włożyłam do drugiej, większej formy wypełnionej do połowy wodą. Całość włożyłam do piekarnika.
Sernik wystudzić w lekko uchylonym piekarniku.
Na koniec przygotować polewę. Mleko skondensowane i czekoladę rozpuścić w kąpieli wodnej. Jeszcze ciepłą polewę rozsmarować na serniku. Udekorować dowolnie. Schłodzić w lodówce przez kilka godzin.
Całe jajko ubić z cukrem na puszystą pianę. Mi to zajęło jakieś 5-7 minut. Powoli wlewać lekko przestudzoną czekoladę, miksując do połączenia. Dodać przesianą mąkę i zmiksować lub wymieszać łyżką.
Spód tortownicy o średnicy 18 - 20 cm wyłożyć papierem do pieczenia. Wylać masę brownie, wyrównać. Piec w temperaturze 170°C przez około 12 - 15 minut. Lekko wystudzić.
W trakcie pieczenia spodu Brownie przygotować masę serową.
Jak to przy sernikach zwykle bywa, wszystkie składniki powinny być w temperaturze pokojowej.
Kremówkę ubić na sztywno. Odłożyć. W misie miksera umieścić pozostałe składniki (pamiętając, żeby odłożyć kilka łyżek mleka skondensowanego), zmiksować tylko do połączenia się składników.
Na upieczony spód brownie przelać białą masę serową.
Piec w temperaturze 150°C (bez termoobiegu) przez około 60 minut w kąpieli wodnej. Ja tym razem zrobiłam to jak należy. Czyli tortownicę owinęłam szczelnie folią aluminiową i włożyłam do drugiej, większej formy wypełnionej do połowy wodą. Całość włożyłam do piekarnika.
Sernik wystudzić w lekko uchylonym piekarniku.
Na koniec przygotować polewę. Mleko skondensowane i czekoladę rozpuścić w kąpieli wodnej. Jeszcze ciepłą polewę rozsmarować na serniku. Udekorować dowolnie. Schłodzić w lodówce przez kilka godzin.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Anonimowych proszę o wpisanie w treści komentarza imienia. Będzie łatwiej nawiązać rozmowę.