poniedziałek, 12 grudnia 2016

Drożdżowe, puchate pierniczki



Tegoroczne pierniczki zdobią już fejsbukowy fanpage. Skoro tak, to pora na podzielenie się z Wami przepisem. Jest naprawdę banalny i ciasto wychodzi takie jak lubię najbardziej. Plastyczne, ale nie bardzo klejące. Aromatyczne i bardzo łatwe do wycinania z niego pięknych kształtów. Zgodnie z zapewnieniami autorki (klik klik), nie twardnieje, więc można je podjadać od teraz aż do Wigilii. Jeśli jesteście pierniczkowymi łasuchami, to radzę Wam zrobić od razu podwójną porcję, bo z jednej wychodzi około 40 sztuk całkiem sporych ciasteczek. Radzę wybierać foremki niewielkie i proste (gwiazdki, choinki), ponieważ dodatek drożdży powoduje, że pierniczki rosną znacznie. I chyba właśnie ten składnik powoduje, że nie twardnieją. No dobra, troszkę tak, ale nie połamiecie sobie na nich zębów i będą jadalne cały czas. A im dłużej pozwolicie im poleżeć tym będą bardziej miękkie i rozpływające się w ustach. Wytrzymacie?

Tegoroczne pierniczki piekłam na szybko, zanim jeszcze przeziębienie na dobre położyło mnie do łóżka. Chciałam urozmaicić mojej Córeczce sobotnie popołudnie, ponieważ od kilku dni ona też jest chora i coraz bardziej znudzona. A każdy rodzic wie, że znudzone dziecko, to nieznośne dziecko. Nawet nie wiecie, ile było radości i śmiechu przy zarabianiu ciasta, wałkowaniu i wykrawaniu gwiazdek, aniołków i choinek! A przy dekorowaniu… 

 




Już nieraz przekonywałam Was do tego, że warto poświęcić porządek w kuchni i pozwolić powyżywać się artystycznie naszym dzieciakom. Moja córcia im jest starsza, tym więcej takich zabaw wymyśla. Kiedyś wystarczyło jej ciasto na pierogi albo kawałek kruchego, żeby się bawić. Dziś sama wykrawa pierniczki czy inne ciasteczka, bawi się plasteliną, domową ciastoliną, piaskiem kinetycznym, wycina, wykleja, maluje, koloruje, rysuje, a po wszystkim po sobie nie sprząta. No cóż. Staram się ją nauczyć. Ale i tak nie zabraniam jej takich zabaw, bo nie dość, że ma zajęcie (i ja też wtedy mogę skorzystać), to jeszcze widzę jak bardzo ją takie zabawy rozwijają. Dlatego po raz kolejny przed świętami pozwoliłam na zrobienie pobojowiska z kuchni i przy akompaniamencie kiczowatej muzyki dekorowałyśmy obie nasze bożonarodzeniowe pierniczki.

A oto efekt. 



Pierniczki drożdżowe

Lista zakupów
  • 2 szklanki mąki pszennej
  • 20 g drożdży świeżych
  • 2 łyżki miękkiego masła
  • 2 łyżki miodu
  • 1 łyżeczka sody oczyszczonej
  • ½ łyżeczki cynamonu
  • 2 łyżeczki przyprawy do piernika
  • 1 jajko
  • ¾ szklanki cukru pudru
  • 2 łyżki ciepłego mleka
Na lukier
  • 1 szklanka cukru pudru
  • 1 białko kurze
  • dodatkowo – 100 g czekolady gorzkiej rozpuszczonej w kąpieli wodnej, różne posypki
Świeże drożdże rozkruszyć do miseczki, dodać łyżkę cukru pudru i połączyć z ciepłym, ale nie gorącym mlekiem. Dodać łyżkę mąki i wymieszać. Odstawić na ok. 10 min do lekkiego wyrośnięcia. Mąkę przesiać do miski razem z resztą cukru pudru, sodą, cynamonem oraz przyprawą do piernika. Miód rozpuścić razem z masłem i dodać do mąki, następnie jajko i wyrośnięty rozczyn z drożdży. Dokładnie wyrobić, aby powstało jednolite ciasto. Ja używam do tego miksera planetarnego z końcówką hakiem. Wystarczy wtedy jakieś 5 minut wyrabiania.

Ciasto wstawić do lodówki na 2-3 godziny, ale można od razu zabrać się za dalszą część pracy.

Stolnicę dosyć mocno oprószyć mąką i rozwałkować ciasto na grubość ok. 5 mm. Foremkami do ciastek wycinać różne kształty (foremki nie powinny być duże, ponieważ pierniczki lekko podrosną). Przekładać na blaszkę wyłożoną papierem do pieczenia w dosyć dużych odstępach i wstawić do piekarnika rozgrzanego do 190⁰C na ok. 8-10 min. Pierniczki powinny się zarumienić. Wystudzić.

Składniki na lukier dokładnie utrzeć mikserem na najniższych obrotach. Sprawdzić konsystencję lukru. Ma być bardzo gęsty, ale jeszcze lekko lejący. Taki lukier przełożyć do woreczka, odciąć sam rożek (uważać, żeby nie zrobić zbyt dużej dziury) i dekorować. 


Ja część pierniczków oblałam czekoladą i udekorowałam cukrowymi posypkami. Inne polukrowałam, a kilka najpierw lukrowałam, a potem zrobiłam na wierzchu dekoracje z czekolady. Wszystko zależy od wyobraźni, wprawy i cierpliwości. Mi w tym roku lukier wyszedł dość rzadki, więc nie było mowy o koronkowych zdobieniach. Poza tym nie mam tyle umiejętności. Ale powiem Wam w sekrecie, że najlepsze pierniczki to te w czekoladzie.












Przepis bierze udział w akcji:


zBLOGowani.pl

4 komentarze:

  1. Wyszły pięknie :) Zdjęcia również cudowne, podziwiam taki talent. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Pierniczki zrobione jak przez cukiernię. Coś cudownego!
    https://jaglusia.wordpress.com/

    OdpowiedzUsuń

Anonimowych proszę o wpisanie w treści komentarza imienia. Będzie łatwiej nawiązać rozmowę.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...