Ostatni wpis w tym roku musi być słodki. Co prawda jutrzejsza impreza skłania wielu blogerów do zamieszczania przepisów na imprezowe przekąski, sałatki albo dania na ciepło, ale na dobrej domówce nie może zabraknąć też słodkości. U mnie często takim awaryjnym ciastem jest sernik. Dlaczego awaryjnym? Bo prawie wszyscy go lubią, robi się go bardzo szybko i stosunkowo łatwo, więc jeśli jeszcze nie macie żadnego pomysłu na sylwestrowe ciacho, to spieszę z pomocą.
Wiecie dobrze, że ja jestem sernikożercą, więc niech ten rok zamknie mój ulubiony deser. Ale tym razem Was zaskoczę. Nie ja okazałam się największym smakoszem tego sernika. Mój mąż dosłownie pochłaniał go i ogłosił, że to najlepszy sernik ever. No cóż, pozwólcie, że się nie zgodzę. Moim hitem nadal jest ten sprzed roku (klik klik), ale cieszę się, że zostałam doceniona przez największego słodyczowego łasucha.
Sernik ten wymyśliłam sama na podstawie tego, co miałam w lodówce i ochoty na coś pomarańczowego. Dlatego wykorzystałam tutaj znany już Wam z ostatnich wpisów orange curd i jeszcze trochę soku wyciśniętego z pomarańczy. Wszystko to położyłam na oreowym spodzie, a wierzch przykryłam polewą ze śmietany i posypałam czekoladowymi wiórkami i skórką pomarańczową. Jeśli chcecie, żeby sernik był jeszcze bardziej ekspresowy, to zamiast orange curd dodajcie do sera sok z 2 pomarańczy, startą skórkę z 1 pomarańczy wymieszane z łyżką mąki ziemniaczanej.
Korzystając z okazji, chciałabym Wam życzyć w tym nadchodzącym roku spełnienia Waszych założeń, obietnic i postanowień, od tych najbardziej błahych do tych najważniejszych, które zmieniają nasze życie. Niech Nowy Rok przyniesie nowe możliwości, szanse, które uda się Wam wykorzystać i niech będzie inspirujący i szczęśliwy! Jak zwykle zaraz po Sylwestrze wrócę z jakimś niecodziennym przepisem. Zapraszam do siebie za rok!
Sernik pomarańczowy
Lista zakupów
Na orange curd
- 2 żółtka
- 1 małe jajko
- 50 g cukru
- 60 g masła
- 70 ml świeżo wyciśniętego soku z pomarańczy (z 1 sporej pomarańczy)
- skórka otarta z 1 pomarańczy
- sok z ½ cytryny
- 2 opakowania oreo
- 30-40 g masła
- 1 kg sera z wiaderka (u mnie Piątnica)
- 5 jajek
- 1 szklanka drobnego cukru
- 250 g mascarpone
- 200 ml śmietanki kremówki 36%
- 150 ml orange curd lub sok wyciśnięty z 2 pomarańczy wymieszany ze skórką startą z 1 pomarańczy i 1 łyżką mąki ziemniaczanej
- 1 budyń waniliowy
- 1 laska wanilii
- 4-5 płaskich łyżek kaszy manny lub mąki pszennej
- 250 g kwaśnej śmietany 18%
- 4-5 łyżek drobnego cukru
- kandyzowana skórka pomarańczowa
- wiórki z czekolady deserowej
Pomarańczę wyszorować, sparzyć. Następnie zetrzeć skórkę do miseczki, wycisnąć do niej pomarańczę i cytrynę. Wlać sok ze skórką do jajek z cukrem i dodać masło. Dokładnie wymieszać.
Teraz na małej mocy palnika mieszać tak długo, aż wszystko się rozpuści i krem zacznie gęstnieć i nabierze konsystencji budyniu. Trzeba bardzo uważać, aby go nie przypalić!
Gotowy krem zdjąć z ognia i przelać do czystego słoiczka. Do sernika zużyjecie dokładnie tyle kremu ile zrobicie z przygotowanej porcji. Jeśli zrobicie więcej curdu, to resztę można przechowywać w lodówce nawet 2-3 tygodnie.
Ciasteczka zmielić w malakserze na piasek. Masło roztopić i połączyć z ciasteczkami. Taką masę przełożyć do okrągłej formy wyłożonej papierem do pieczenia i wysmarowanej masłem (razem z bokami) o średnicy 25-28 cm. Uklepać na dnie łyżką, tworząc kilkumilimetrową warstwę. Schłodzić w lodówce.
W tym czasie przygotować sernik. Ser i jajka powinny być w temperaturze pokojowej. Kremówkę i mascarpone wyciągnąć z lodówki. Ubić na sztywny krem, odłożyć. Twaróg umieścić w misie malaksera, dodać jajka, cukier, orange curd lub sok z pomarańczy, skórkę i skrobię. Wymieszać na średnich obrotach miksera do połączenia. Następnie dodać składniki suche – budyń, kaszę mannę, ziarenka wyskrobane z laski wanilii. Zmiksować na najwyższych obrotach do połączenia wszystkich składników. Na koniec w trzech partiach dodać krem z mascarpone i śmietanki i zmiksować jeszcze raz do połączenia (na niskich obrotach).
Masę serową przelać na schłodzony spód i piec przez 50 minut w kąpieli wodnej w temperaturze 170⁰C. Jeśli sernik wyrósł Wam i trochę popękał, to po upieczeniu wyłączyć piekarnik i zostawić ciasto w cieple na jakieś 15-20 minut. Mój sernik zaraz po upieczeniu był bardzo nierówny, ale po 20 minutach opadł tam gdzie trzeba i się wyrównał. W czasie stygnięcia sernika przygotować polewę. Śmietanę utrzeć z cukrem i taką mieszankę rozprowadzić na ciepłym serniku. Zapiec jeszcze 15 minut w temperaturze 150⁰C. Jeśli Wasz sernik nie wymagał reanimacji, to po upieczeniu przygotować polewę i rozprowadzić ją po ciepłym serniku. Dopiec 15 minut w temperaturze 150⁰C. Następnie sernik wystudzić w piekarniku z uchylonymi drzwiczkami. Chłodny sernik wyjąć i udekorować skórką i czekoladą. Schłodzić przez noc w lodówce. Po tym czasie sernik nie wymaga trzymania w lodówce. Jest świeży i pyszny przez jakieś 4-5 dni.
Urocze pierwsze zdjęcie:)
OdpowiedzUsuńDziękuję, Córeczka nie mogła się już doczekać, bo to był kawałek ukrojony dla niej :)
Usuń