W zeszłe święta obiecywałam Wam, że wymyślę jakiś przepis z tym kremem pomarańczowym. Musieliście czekać aż rok, żebym do niego wróciła. Ale warto było czekać i warto było go jeszcze raz wykorzystać. Co prawda tym razem troszkę go udoskonaliłam, bo zamiast galaretki pomarańczowej, wykorzystałam orange curd z tego przepisu. Jak dla mnie bajka! I powtórzę to jeszcze raz – to najlepszy krem do ciast, jaki udało mi się wymyślić!
Krem to jedno. A drugie to pyszna chrupiąca beza w formie świątecznego wieńca. Jeśli lubicie takie smaki, to po prostu musicie przygotować ten deser na święta. Goście będą zachwyceni, a zapach wydobywający się z kuchni w czasie przygotowywania kremu pomarańczowego sprawi, że wszyscy zaczną kręcić się wokół kuchni. Deser nie jest zbyt trudny, ale wymaga nieco pracy i czasu. Najpierw trzeba upiec bezę i ukręcić curd. Jeśli jesteście niecierpliwi, to tutaj będziecie mieć najtrudniejsze zadanie. Bezę trzeba ubijać bez pośpiechu, dodając cukier łyżka po łyżce, nie szybciej. Natomiast curd podgrzewa się na malutkim ogniu aż do zgęstnienia. Nie wolno podkręcać palnika, bo całość się albo zwarzy, albo przypali. Niemniej jeśli macie ochotę na ten deser na święta, to już dziś możecie przygotować sobie orange curd, który może poleżeć w lodówce nawet 2 tygodnie. Potem dzień przed Wigilią machnąć bezę. Krem pomarańczowy to już tylko zmiksowanie wszystkich składników. Całość składa się w 5 minut – bezę smarujecie curdem, potem nakładacie krem i przystrajacie świeżymi pomarańczami. Miałam plan, żeby owoce zanurzyć w roztopionej czekoladzie, ale jednak zrezygnowałam. To by było jednak za dużo. Jeśli macie, to oprócz pomarańczy na wierzch ciasta można poukładać żurawinę, maliny albo ziarenka granatu. Będzie jeszcze ładniej wyglądać.
W zbliżającym się tygodniu postaram się jeszcze opublikować co najmniej jeden przepis na świąteczne pyszności. Myślę, że będzie to w pierwszej kolejności propozycja obiadowa. Jeśli zdążę, to może wreszcie wrzucę wiele razy już zapowiadany tort doublechoc. Będzie jak znalazł na tą świąteczną rozpustę. A po Gwiazdce dowiecie się, co cherimoya podała swoim gościom i domownikom na Wigilię oraz resztę Świąt. Tymczasem zostawiam Was z przepysznym, pachnącym deserem.
Krem to jedno. A drugie to pyszna chrupiąca beza w formie świątecznego wieńca. Jeśli lubicie takie smaki, to po prostu musicie przygotować ten deser na święta. Goście będą zachwyceni, a zapach wydobywający się z kuchni w czasie przygotowywania kremu pomarańczowego sprawi, że wszyscy zaczną kręcić się wokół kuchni. Deser nie jest zbyt trudny, ale wymaga nieco pracy i czasu. Najpierw trzeba upiec bezę i ukręcić curd. Jeśli jesteście niecierpliwi, to tutaj będziecie mieć najtrudniejsze zadanie. Bezę trzeba ubijać bez pośpiechu, dodając cukier łyżka po łyżce, nie szybciej. Natomiast curd podgrzewa się na malutkim ogniu aż do zgęstnienia. Nie wolno podkręcać palnika, bo całość się albo zwarzy, albo przypali. Niemniej jeśli macie ochotę na ten deser na święta, to już dziś możecie przygotować sobie orange curd, który może poleżeć w lodówce nawet 2 tygodnie. Potem dzień przed Wigilią machnąć bezę. Krem pomarańczowy to już tylko zmiksowanie wszystkich składników. Całość składa się w 5 minut – bezę smarujecie curdem, potem nakładacie krem i przystrajacie świeżymi pomarańczami. Miałam plan, żeby owoce zanurzyć w roztopionej czekoladzie, ale jednak zrezygnowałam. To by było jednak za dużo. Jeśli macie, to oprócz pomarańczy na wierzch ciasta można poukładać żurawinę, maliny albo ziarenka granatu. Będzie jeszcze ładniej wyglądać.
W zbliżającym się tygodniu postaram się jeszcze opublikować co najmniej jeden przepis na świąteczne pyszności. Myślę, że będzie to w pierwszej kolejności propozycja obiadowa. Jeśli zdążę, to może wreszcie wrzucę wiele razy już zapowiadany tort doublechoc. Będzie jak znalazł na tą świąteczną rozpustę. A po Gwiazdce dowiecie się, co cherimoya podała swoim gościom i domownikom na Wigilię oraz resztę Świąt. Tymczasem zostawiam Was z przepysznym, pachnącym deserem.
Bezowy
wieniec pomarańczowy
Lista zakupów
Na orange curd
- 4 żółtka
- 1 jajko
- 100 g cukru
- 120 g masła
- 140 ml świeżo wyciśniętego soku z pomarańczy (z 2 sporych pomarańczy)
- skórka otarta z 2-ch pomarańczy
- sok z 1 cytryny
- 4 białka z dużych jajek
- szczypta soli
- 230 g drobnego cukru wymieszanego z cukrem waniliowym
- 1 łyżka skrobi ziemniaczanej
- 1 łyżeczka soku z cytryny
- 250 g mascarpone
- 500 ml śmietanki 36%
- sok wyciśnięty z 1 pomarańczy
- 5 łyżek orange curd
- dodatkowo plasterki pomarańczy i beziki do dekoracji
Pomarańcze wyszorować, sparzyć. Następnie zetrzeć skórkę do miseczki, wycisnąć do niej pomarańcze i cytrynę. Wlać sok ze skórką do jajek z cukrem i dodać masło. Dokładnie wymieszać.
Teraz na małej mocy palnika mieszać tak długo, aż wszystko się rozpuści i krem zacznie gęstnieć i nabierze konsystencji budyniu. Trzeba bardzo uważać, aby go nie przypalić!
Gotowy krem zdjąć z ognia i przelać do czystego słoiczka. Do wieńca pomarańczowego zużyjecie połowę przygotowanego kremu. Resztę można przechowywać w lodówce nawet 2-3 tygodnie.
Przed ubijaniem bezy przygotować sobie blaszkę, z wyposażenia piekarnika. Wyłożyć na niej papier do pieczenia i odrysować okrąg o średnicy 20 cm, a w jego środku drugi o średnicy 5-6 cm. Rozgrzać piekarnik do 150 °C.
Białka muszą być w temperaturze pokojowej. Ubić je na sztywno z solą. Pod sam koniec ubijania dodawać po jednej łyżce cukier i miksować krótko po każdej porcji. Nie spieszyć się z cukrem, ponieważ zbyt szybkie dosypanie go do bezy spowoduje, że białka podejdą wodą i całość już nie będzie zbyt udana. Dlatego bardzo ważna jest tutaj cierpliwość. Po wykończeniu cukru ubijać jeszcze chwilę dopóki pianka zrobi się szklista i bardzo sztywna. Na koniec dodać skrobię i sok z cytryny. Jeszcze raz krótko zmiksować.
Masę białkową wyłożyć łyżką lub używając worka cukierniczego na narysowaną wcześniej obręcz (w kształt wieńca) na papierze do pieczenia. Beza powinna mieć 3-4 cm wysokości. Dookoła wycisnąć lub uformować łyżką kilak małych bezików do dekoracji. Wstawić do nagrzanego piekarnika i od razu zmniejszyć temperaturę do 120°C. Piec 1 ½ godziny z włączonym termoobiegiem. Taki sposób pieczenia zagwarantuje Wam, że bezy będą śnieżnobiałe, mocno chrupiące z zewnątrz, a cudownie ciągnące w środku. Po wyłączeniu piekarnika, pozostawić w nim bezy na kolejne 30 minut (lub na całą noc) do całkowitego wystudzenia. Ja do mojej bezy dodałam nieco barwnika, ale nie jest to konieczne.
Godzinę, dwie przed podaniem schłodzone składniki kremu umieścić w misie miksera i ubić na sztywno.
Wieniec bezowy umieścić na talerzu lub paterze. Posmarować 4-5 łyżkami orange curdu. Na to wyłożyć krem pomarańczowy. Udekorować cząstkami lub plasterkami pomarańczy i małymi bezikami. Schłodzić w lodówce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Anonimowych proszę o wpisanie w treści komentarza imienia. Będzie łatwiej nawiązać rozmowę.