sobota, 6 czerwca 2015

Owocowa woda optymizmu Ci doda




Kiedy żar leje się z nieba, nie chce nam się jeść. Co prawda sezon grillowy w pełni i w dodatku jest długi weekend, ale wybaczcie, nie mam serca siedzieć przed komputerem i namawiać Was na tłuste mięsiwa czy słodkie jak ulepek torty.

W mojej lodówce jest ogromna porcja ciasta bananowego z truskawkami. O tego. Tym razem na wierzch do galaretki dodałam zmiksowane truskawki. Polecam! Deser jest jeszcze lepszy. Ale nie o tym chciałam dzisiaj pisać. Bardzo niepostrzeżenie w tym roku zaczął się sezon wakacyjno-wycieczkowy. Ja w tym roku mam dość konkretną wyprawę za sobą. Właściwie to mogę powiedzieć, że tegoroczne wakacje już za nami. Szkoda, chociaż z drugiej strony już dziś mogę planować kolejne wczasy.

Wiele razy czytałam notki albo artykuły w prasie na temat Polaków na wakacjach. Wybaczcie, ale chyba większość z tych słów piszą ludzie, którzy raz pojechali dalej niż do Egiptu i czują się lepsi od pozostałej polskiej hołoty. Bo Polak na wczasach to przecież wiecznie niezadowolony z życia awanturnik, który nie zna języków obcych, w hotelach oburza go brak schabowego na obiad, a jego klasyczny ubiór to obcisłe kąpielówki i skarpety do sandałów.

Nie wiem, może ja nie spotkałam takich Polaków podczas swoich wypraw, albo może miałam gdzieś czy ktoś ubrał niemodne spodenki. Ale według mnie Polacy w zagranicznych kurortach niczym szczególnym się nie wyróżniają. Poza jedną cechą. Kwaśną miną. I to mnie czasem zastanawia, czy my żyjemy w tak smutnym i ponurym kraju, że nie potrafimy się cieszyć nawet z wakacji? Czy skrzywione usta nam już wrosły w twarz, że nie potrafimy się tak po prostu cieszyć? Nawet w najpiękniejszych zakątkach świata gdy spotkamy turystę mrukliwego i ledwo poruszającego ustami, gdy mówi Hello!, to w 9 na 10 przypadków jest to Polak. 


Pozostałych rzekomych wad Polaków ja nie zauważyłam. Skarpety do sandałów według mnie dużo częściej wybierają emeryci z Niemiec. Obcisłe kąpielówki z ubiegłej epoki zaobserwowałam głównie u młodych Włochów i innych mieszkańców południowych krańców Europy. Jedzenie z hotelowych restauracji po równo wynoszą wszyscy, niezależnie od narodowości. Najczęściej awanturują się Anglicy i bogaci Niemcy. Za królów, którym należy usługiwać uważają się głównie Rosjanie. Dlatego myślę, że Polacy nie mają się czego wstydzić na wakacjach. Jeździmy coraz częściej, coraz dalej i biegle posługujemy się nie tylko naszym ojczystym językiem. Nie skąpimy na napiwkach, a klaskanie w samolocie już dawno przeszło do historii. Chociaż ja w tym nic złego nie widziałam, ponieważ to był jeden z niewielu spontanicznych objawów uznania i zadowolenia, jaki okazywaliśmy. Poza wspomnianą wcześniej kwaśną miną myślę, że nie mamy się czego wstydzić ani w Juracie, ani na plaży w Turcji czy w Miami.

Tak się składa, że ostatnio do znudzenia wybieram na wczasy hiszpańskie wyspy. Lokalesi to ludzie naprawdę otwarci, życzliwi i bardzo mili. I tym bardziej bije po oczach ta mina wyrażająca niezadowolenie u większości Polaków. To jest jedyna cecha, nad którą my jako naród musimy popracować. Bo im więcej się uśmiechamy, nawet do obcych ludzi, tym jesteśmy życzliwsi na co dzień. Im częściej zdobywamy się na miłe gesty, tym bardziej nas cieszy codzienność. A poza tym jak tu się nie cieszyć gdy dookoła słońce, piasek, skóra pachnie olejkami, a my nic nie musimy robić? Nawet teraz się mimowolnie uśmiecham.


Dlatego na dziś zupełnie spontanicznie przygotowałam napój, który może być pomocny na poprawę humoru. Będzie jak znalazł na letnie upały. Gasi pragnienie i dodaje energii. Nie zawiera ani grama cukru ani konserwantów. Za to szklanka wypełniona jest po brzegi witaminami, pięknym aromatem mięty i cytryny… co ja będę gadać! Spróbujcie, a już nigdy nie kupicie smakowych wód ze sklepu. Swoją drogą wiecie, że pół litra takiej sklepowej wody ma więcej cukru niż pierwszy lepszy popularny batonik? 



Napój na dobry humor

Lista zakupów
  • 1 duża cytryna
  • 3-4 brzoskwinie
  • 1 plaster arbuza
  • kilka listków mięty
  • 1 l dowolnej wody mineralnej (może być gazowana)
  • Kilka kostek lodu
Arbuza i umyte brzoskwinie pokroić na kawałki. Można dodać kilka truskawek przekrojonych na ćwiartki. Owoce wrzucić do dzbanka. Cytrynę wyszorować szczoteczką i sparzyć. Przekroić na pół, a każdą połówkę na 4 części. Każdą cząstkę lekko wycisnąć do dzbanka. Dodać umyte w zimnej wodzie listki mięty i wypełnić dzbanek wodą mineralną. Mocno schłodzić, a zaraz przed podaniem dodać kilka kostek lodu. Jeśli nie jesteście w stanie wypić takiego napoju bez cukru, to można cytryny przed dodaniem do reszty owoców zgnieść w osobnej misce z 2 łyżkami brązowego cukru. Resztę owoców zalać wodą, a do gotowego napoju wrzucić cukrowe cytryny i dokładnie zamieszać. To i tak jest dużo, dużo mniej cukru niż w kupnych napojach, nawet tych dla dzieci. Przygotowanie takiej wody smakowej trwa kilka minut. Możecie użyć każdych ulubionych owoców. Ważne, żeby były soczyste. Czyli banany czy jabłka może niekoniecznie, ale każde cytrusy, ananas, melon albo maliny czy kiwi czy maliny są jak najbardziej polecane.

Gwarantuję Wam, że taki napój poprawi Wasz humor, ugasi pragnienie i sprawi, że się uśmiechniecie. Jeśli jednak nadal jesteście oporni, to wkrótce zapraszam na optymistyczną zieloną sałatkę, która wprawi Was w bardzo pozytywny nastrój i stanie się hitem tegorocznych grili. Tymczasem ja zabieram dzbanek i lecę na imprezę do ogrodu!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Anonimowych proszę o wpisanie w treści komentarza imienia. Będzie łatwiej nawiązać rozmowę.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...