Uwielbiam upały, ale to co się dzieje ostatnio za oknem, to już jest lekka przesada. Chętnie zachowałabym z 10 stopni na gorsze czasy i podkręciła temperaturę tak koło listopada albo lutego. Ale niestety nie da się. Można oczywiście się ratować jakimś lastem w ciepłych krajach, ale to już wymaga więcej zachodu.
Ja ostatnio mam smaki iście zimowe. Najchętniej jadłabym czekoladę. Dlatego przygotowałam ostatnio dwa desery, które wręcz ociekają czekoladą. Na tort jest zdecydowanie za gorąco. Ale może uda mi się namówić Was na muffinki? Ciasto na biszkopt z budyniem, znane już z mojego bloga (klik klik). Babeczki wychodzą bardzo puszyste i lekkie. Nie jest to klasyczny przepis na tego typu słodkości. To raczej wynik eksperymentu. Zresztą całkiem udany. Jeśli tak jak ja jesteście fanami czekoladowo-czekoladowych smaków, to przepadliście. Do biszkoptowych babeczek dodałam ciężki, ale bardzo puszysty krem na bazie masła i serka kremowego. Przyznam, że dość długo zwlekałam z wypróbowaniem tego typu masy. Jakoś źle mi się to kojarzyło z tymi sztucznymi tortami z niektórych cukierni. Różni się bardzo od kremów, którymi do tej pory dekorowałam wypieki, ale jest naprawdę pyszny. Ja zrobiłam go w wersji wytrawnej, na bazie gorzkiej czekolady. Nie doprawiłam go prawie wcale cukrem. Dzięki temu smak czekolady jest naprawdę mocno wyczuwalny, taki jak lubię najbardziej. Jeśli wolicie słodsze desery to koniecznie dosypcie troszkę więcej cukru pudru do ubijanego masła. Całość wieńczą leśne borówki (jagody), ale to nie jest konieczność. Możecie przybrać babeczki malinami, bananami albo każdymi innymi owocami. Wszystko zależy od Was.
Dziś jest zdecydowanie za gorąco na przydługie wywody, więc po prostu przejdę do przepisu.
Ja ostatnio mam smaki iście zimowe. Najchętniej jadłabym czekoladę. Dlatego przygotowałam ostatnio dwa desery, które wręcz ociekają czekoladą. Na tort jest zdecydowanie za gorąco. Ale może uda mi się namówić Was na muffinki? Ciasto na biszkopt z budyniem, znane już z mojego bloga (klik klik). Babeczki wychodzą bardzo puszyste i lekkie. Nie jest to klasyczny przepis na tego typu słodkości. To raczej wynik eksperymentu. Zresztą całkiem udany. Jeśli tak jak ja jesteście fanami czekoladowo-czekoladowych smaków, to przepadliście. Do biszkoptowych babeczek dodałam ciężki, ale bardzo puszysty krem na bazie masła i serka kremowego. Przyznam, że dość długo zwlekałam z wypróbowaniem tego typu masy. Jakoś źle mi się to kojarzyło z tymi sztucznymi tortami z niektórych cukierni. Różni się bardzo od kremów, którymi do tej pory dekorowałam wypieki, ale jest naprawdę pyszny. Ja zrobiłam go w wersji wytrawnej, na bazie gorzkiej czekolady. Nie doprawiłam go prawie wcale cukrem. Dzięki temu smak czekolady jest naprawdę mocno wyczuwalny, taki jak lubię najbardziej. Jeśli wolicie słodsze desery to koniecznie dosypcie troszkę więcej cukru pudru do ubijanego masła. Całość wieńczą leśne borówki (jagody), ale to nie jest konieczność. Możecie przybrać babeczki malinami, bananami albo każdymi innymi owocami. Wszystko zależy od Was.
Dziś jest zdecydowanie za gorąco na przydługie wywody, więc po prostu przejdę do przepisu.
Babeczki
podwójnie czekoladowe
Lista zakupów (na około 10 babeczek)
Na ciasto
- 3 duże jajka
- szczypta soli
- ½ szklanki drobnego cukru do wypieków
- 25 g roztopionego masła
- 5 łyżek mleka
- ½ szklanki mąki pszennej
- ½ budyniu czekoladowego
- 2 łyżki kakao
- ½ łyżeczki proszku do pieczenia
- ½ łyżeczki sody oczyszczonej
- 100 g miękkiego masła
- 100 g gorzkiej czekolady
- 250 g serka kremowego (Piątnica - najlepsza)
- 2-5 łyżek cukru pudru (w zależności od preferencji)
- Dodatkowo dowolne owoce do dekoracji
Formę na muffinki wyłożyć papierowymi papilotkami. Gotowe ciasto nałożyć do foremek. Piec w temperaturze 180°C przez 15-20 minut do tzw. suchego patyczka.
Gdy babeczki wystygną, roztopić czekoladę w kąpieli wodnej i lekko przestudzić. Masło utrzeć z cukrem na bardzo puszystą i jasną masę. Mi zajęło to około 10 minut. Do masy dodawać partiami przestudzoną, ale nadal płynną czekoladę na zmianę z serkiem kremowym. Najlepiej robić to bardzo powoli, po jednej łyżce do wykończenia składników. Gotowy krem włożyć na chwilę do lodówki, żeby nieco stężał. Dzięki temu będzie tworzył ładniejsze wzory na wierzchu muffinek.
Przed podaniem, udekorować kremem każdą babeczkę, używając do tego rękawa cukierniczego z ozdobnymi końcówkami. Można również skorzystać ze szprycy, a ostatecznie w zwykłym worku (dość mocnym) obciąć końcówkę i w ten sposób nakładać krem. Jeśli chcecie osiągnąć podobny efekt, jak u mnie, to wystarczy rękaw ustawić pionowo (końcówką w dół) i wyciskać krem kreśląc kółko od środka babeczki na zewnątrz. Wierzch udekorować owocami. Krem najlepiej smakuje, gdy jest lekko miękki, więc lepiej nie podawać babeczek od razu z lodówki. Z drugiej strony, jeśli serwujecie je w taki upał, jaki jest dziś, to raczej nie macie innego wyjścia. W innych przypadkach pozostawcie babeczki do ocieplenia na blacie na około 20 minut po wyjęciu z lodówki.
Ale te jagódki na kremie pięknie wyglądają! :) Pysznie :)
OdpowiedzUsuńhttp://rankiemwszystkolepsze.blogspot.com/
Uwielbiam takie babeczki! Moja mała córeczka uwielbia rozmaite muffinki/ babeczki, więc chyba jej takie przygotuję ;-) Pozdrawiam i zapraszam w odwiedziny :-) http://wielopokoleniowo.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńDaj znać jak smakowały
Usuń