Myślałam, że już jest po wakacyjnych tropikach, więc przygotowałam kilka wypieków z owocami iście jesiennymi – z jabłkami, śliwkami… A tutaj pogoda spłatała nam figla i wróciły upały. Jak dla mnie w najfajniejszym wydaniu. Po rześkim poranku kilka godzin grzania, a na wieczór znów orzeźwienie. Coś wspaniałego! Dlatego uwielbiam końcówkę lata.
Na taką pogodę proponuję Wam ciasto, a właściwie tort, który zamyka w sobie najlepsze smaki lata. Słodkie, wygrzane w słońcu maliny i borówki (tym razem amerykańskie), wytrawny krem z gorzkiej czekolady i chrupiąca beza. Najlepiej, gdyby była śnieżnobiała. Wtedy najlepiej wygląda.
Jestem fanką bezowych wypieków odkąd odkryłam, że robi się je naprawdę łatwo i szybko. Uwierzcie mi, że jeśli tylko wykonacie wszystko dokładnie tak, jak jest w przepisie, to beza uda się Wam za każdym razem. I nie ma się co przejmować, jeśli Wasza premierowa beza będzie lekko beżowa lub się połamie. Z czasem wyczujecie w jakiej temperaturze Wasz piekarnik nie przypieka zbytnio skórki i nie wysusza bezy na wiór. Ja w czasie pieczenia bezy sprawdzam kilka razy jak wygląda i wtedy albo podkręcam albo redukuję temperaturę o 10-20 stopni. Wtedy trzeba również zmodyfikować czas pieczenia o około 10-20 minut. Pod koniec warto sprawdzić czy „skórka” jest już chrupiąca. Nie bójcie się pod koniec pieczenia otwierać piekarnika. Nie zaszkodzi to Waszej bezie, a będziecie mieli większą kontrolę wiedząc czy jest już gotowa, czy potrzebuje jeszcze chwili.
Na taką pogodę proponuję Wam ciasto, a właściwie tort, który zamyka w sobie najlepsze smaki lata. Słodkie, wygrzane w słońcu maliny i borówki (tym razem amerykańskie), wytrawny krem z gorzkiej czekolady i chrupiąca beza. Najlepiej, gdyby była śnieżnobiała. Wtedy najlepiej wygląda.
Jestem fanką bezowych wypieków odkąd odkryłam, że robi się je naprawdę łatwo i szybko. Uwierzcie mi, że jeśli tylko wykonacie wszystko dokładnie tak, jak jest w przepisie, to beza uda się Wam za każdym razem. I nie ma się co przejmować, jeśli Wasza premierowa beza będzie lekko beżowa lub się połamie. Z czasem wyczujecie w jakiej temperaturze Wasz piekarnik nie przypieka zbytnio skórki i nie wysusza bezy na wiór. Ja w czasie pieczenia bezy sprawdzam kilka razy jak wygląda i wtedy albo podkręcam albo redukuję temperaturę o 10-20 stopni. Wtedy trzeba również zmodyfikować czas pieczenia o około 10-20 minut. Pod koniec warto sprawdzić czy „skórka” jest już chrupiąca. Nie bójcie się pod koniec pieczenia otwierać piekarnika. Nie zaszkodzi to Waszej bezie, a będziecie mieli większą kontrolę wiedząc czy jest już gotowa, czy potrzebuje jeszcze chwili.
Dzisiejszy przepis zasługuje na wyróżnienie z dwóch powodów. Pierwszy to oczywiście beza. Śnieżnobiała, chrupiąca z zewnątrz, lekko ciągnąca w środku. Pychota! Drugi to krem. Śmietanka ubita z gorzką czekoladą to coś, co idealnie pasuje do tak słodkich wypieków, jak bezy. Nie dodawałam tutaj ani grama cukru, ponieważ wtedy smak czekolady jest najmocniejszy, krem staje się wręcz lekko wytrawny. Ale nie bójcie się, beza jest tak zabójczo słodka, że ten lekko gorzki akcent przyjemnie ginie wśród słodyczy.
Radzę wybierać dobrej jakości kremówkę i czekoladę. Kiepska śmietanka może zepsuć cały efekt, gdyż nie ubije się na sztywno, a cały deser Wam popłynie, od podmakającej masy. Do dziś jest mi wstyd, jak kiedyś gościłam pewną mamę - miłośniczkę wysokich lotów i deserów bezowych i zrobiłam na jej przyjazd mini-pavlove. Bezy wyszły idealne, ale krem po kilku godzinach chłodzenia w lodówce tak je rozmiękczył, że rozpadły się na kawałeczki. Nie tak to miało być... dlatego od tamtej pory używam tylko śmietanki z Piątnicy albo Łowickiej. Po czym poznać, że kremówka nadaje się do przekładania słodkości? Po otwarciu opakowania jest bardzo gęsta. Te o konsystencji mleka radzę odłożyć na półkę sklepową i nie kupować.
Mój dzisiejszy tort dedykuję… sobie! Tak, w końcu nie codziennie ma się osiemnaste urodziny. ;) Dlatego ukroję sobie zaraz kawałek i będę się nim delektować w ciszy i spokoju. Pomyślicie, że to niemożliwe przy trzylatku? Zdarza się rzadko, ale takimi prezentami warto się rozkoszować. Do kompletu dołożę jeszcze jeden z kryminałów Katarzyny Bondy i mocną kawę. Chwilo trwaj!
Żebym nie zapomniała. Inspiracja przyszła stąd.
Lista zakupów
Na bezę
Białka ubić ze szczyptą soli na sztywno. Dodawać cukier – po jednej łyżce, stale ubijając. Gdy piana jest już błyszcząca i naprawdę sztywna, to dodać sok z cytryny oraz skrobię ziemniaczaną i jeszcze chwilę ubić, aż się wszystko wymiesza.
Piekarnik nagrzać do 150ºC. Na papierze pergaminowym odrysować 2okręgi o średnicy około 20-22 cm. Papier położyć na blaszce z piekarnika. Ubitą bezę podzielić na pół, z każdej odjąć po sporej łyżce. Resztę nałożyć na papier, tworząc krążki grubości około 2 cm. Odłożoną masę nałożyć do woreczka śniadaniowego (lub rękawa cukierniczego), odciąć końcówkę i wycisnąć na papier malutkie beziki wykorzystując wolne przestrzenie pomiędzy blatami. Wstawić do piekarnika. Zmniejszyć temperaturę do 130ºC. Piec, a właściwie suszyć około 70-80 minut. Jeśli beza się za bardzo zrumieni, to można zmniejszyć temperaturę i wydłużyć trochę czas suszenia.
Bezę po upieczeniu najlepiej zostawić do wystudzenia na kilka godzin lub całą noc. Nie przejmujcie się, jeśli trochę popęka i się zapadnie. Wyrówna się to kremem i owocami.
Tego samego dnia zagrzać kremówkę dość mocno, ale nie dopuścić do wrzenia. Zdjąć z ognia i dodać połamaną na kawałeczki czekoladę. Mieszać wszystko do czasu, aż czekolada się rozpuści. Wystudzić i wstawić do lodówki co najmniej na 12 godzin.
Następnego dnia ubić czekoladową śmietankę na gładki i gęsty krem. Masę podzielić na pół. Jeden blat bezowy położyć na talerzu lub paterze. Wyłożyć pierwszą część kremu, wyrównać. Posypać umytymi i osuszonymi owocami, które lekko wcisnąć w masę. Przykryć drugim bezowym krążkiem. Nie dociskać, ponieważ spód się połamie. Resztę kremu rozsmarować delikatnie na torcie, poukładać małe beziki i resztę owoców.
I w ten sposób w 5 minut uda się Wam stworzyć prawie bez wysiłku kolejną imponującą dekorację, która jest bardzo prosta, nie wymaga żadnych dziwnych akcesoriów cukierniczych, a prezentuje się naprawdę wspaniale.
Na bezę
- 4 białka jajek
- szczypta soli
- 200 g drobnego cukru do wypieków
- 1 płaska łyżka skrobi ziemniaczanej
- kilka kropli soku z cytryny
- 500 ml śmietanki kremówki 36%
- 100 g gorzkiej czekolady (minimum 70% kakao)
- Dodatkowo – dowolne owoce – u mnie 200 g malin i 200 g borówek amerykańskich
Białka ubić ze szczyptą soli na sztywno. Dodawać cukier – po jednej łyżce, stale ubijając. Gdy piana jest już błyszcząca i naprawdę sztywna, to dodać sok z cytryny oraz skrobię ziemniaczaną i jeszcze chwilę ubić, aż się wszystko wymiesza.
Piekarnik nagrzać do 150ºC. Na papierze pergaminowym odrysować 2okręgi o średnicy około 20-22 cm. Papier położyć na blaszce z piekarnika. Ubitą bezę podzielić na pół, z każdej odjąć po sporej łyżce. Resztę nałożyć na papier, tworząc krążki grubości około 2 cm. Odłożoną masę nałożyć do woreczka śniadaniowego (lub rękawa cukierniczego), odciąć końcówkę i wycisnąć na papier malutkie beziki wykorzystując wolne przestrzenie pomiędzy blatami. Wstawić do piekarnika. Zmniejszyć temperaturę do 130ºC. Piec, a właściwie suszyć około 70-80 minut. Jeśli beza się za bardzo zrumieni, to można zmniejszyć temperaturę i wydłużyć trochę czas suszenia.
Bezę po upieczeniu najlepiej zostawić do wystudzenia na kilka godzin lub całą noc. Nie przejmujcie się, jeśli trochę popęka i się zapadnie. Wyrówna się to kremem i owocami.
Tego samego dnia zagrzać kremówkę dość mocno, ale nie dopuścić do wrzenia. Zdjąć z ognia i dodać połamaną na kawałeczki czekoladę. Mieszać wszystko do czasu, aż czekolada się rozpuści. Wystudzić i wstawić do lodówki co najmniej na 12 godzin.
Następnego dnia ubić czekoladową śmietankę na gładki i gęsty krem. Masę podzielić na pół. Jeden blat bezowy położyć na talerzu lub paterze. Wyłożyć pierwszą część kremu, wyrównać. Posypać umytymi i osuszonymi owocami, które lekko wcisnąć w masę. Przykryć drugim bezowym krążkiem. Nie dociskać, ponieważ spód się połamie. Resztę kremu rozsmarować delikatnie na torcie, poukładać małe beziki i resztę owoców.
I w ten sposób w 5 minut uda się Wam stworzyć prawie bez wysiłku kolejną imponującą dekorację, która jest bardzo prosta, nie wymaga żadnych dziwnych akcesoriów cukierniczych, a prezentuje się naprawdę wspaniale.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Anonimowych proszę o wpisanie w treści komentarza imienia. Będzie łatwiej nawiązać rozmowę.