Na południe Polski znów wróciło lato. I dobrze. Duża część z Was już się ulotniła z Krakowa ze względu na zbliżający się wielki spęd pielgrzymów. Zazdroszczę. Pogody też. Ja niestety nawet nie mogę zabarykadować się w domu, ponieważ słowo urlop u mnie w pracy teraz nie istnieje. No cóż. Szefowie dbają o moją formę i zmusili mnie, żebym przesiadła się na rower. No to mam teraz wyzwanie. Jeśli to przeżyję, to w przyszły weekend wrzucę tu jakieś mega kaloryczne danie. Żartuję.
Tych z Was, którzy postanowili zostać w domu, albo są jeszcze większymi szczęśliwcami i mieszkają z dala od naszego pięknego Miasta Królów, zapraszam dzisiaj na pyszny deser. Dawno nie robiłam nic równie szybkiego. Dawno też nie było u mnie słodkości ze szklanki. I wiecie co? Jeszcze nigdy nie wrzucałam niczego z czereśniami. Są u Was jeszcze te owoce? Jeśli nie to z powodzeniem możecie zamienić je na borówki albo wiśnie (nawet te z zalewy). Ten deser to moja własna kompozycja, którą wymyśliłam pod wpływem tego, co znalazłam w lodówce i w spiżarce. Potrzebujecie pół kilograma twarogu z wiaderka na sernik, kubka kremówki, kilku sztuk batoników zbożowych (tych „zdrowych”), kilku kostek czekolady i owoców. Do tego trochę żelatyny, cukru i voila!
Czereśnie to owoce, którymi powinniśmy się objadać na całego przez cały sezon na nie. Trwa bardzo krótko, bo od końca czerwca do lipca. Teraz jest już prawie po czereśniach, więc może tym deserem zachęcę Was do kupienia jeszcze jednej porcji? Czereśnie to owoce, które kojarzą mi się z dzieciństwem, z latem, z wycieczkami do cioci na wieś. Pozwalała mi się wspinać na drzewa i objadać się czereśniami do woli. Co z tego, że potem moje ubrania nadawały się jedynie do śmieci, a brzuch bolał mnie do wieczora. Nieważne.
Czereśnie są bogate w wiele witamin, minerałów. Są niskokaloryczne mimo, że dość słodkie. Niektóre zawierają też sporo białka, ale o tym wolimy nie pamiętać, dlatego zapraszam na deser, w którym białko pochodzi jedynie z sernika na zimno.
Tych z Was, którzy postanowili zostać w domu, albo są jeszcze większymi szczęśliwcami i mieszkają z dala od naszego pięknego Miasta Królów, zapraszam dzisiaj na pyszny deser. Dawno nie robiłam nic równie szybkiego. Dawno też nie było u mnie słodkości ze szklanki. I wiecie co? Jeszcze nigdy nie wrzucałam niczego z czereśniami. Są u Was jeszcze te owoce? Jeśli nie to z powodzeniem możecie zamienić je na borówki albo wiśnie (nawet te z zalewy). Ten deser to moja własna kompozycja, którą wymyśliłam pod wpływem tego, co znalazłam w lodówce i w spiżarce. Potrzebujecie pół kilograma twarogu z wiaderka na sernik, kubka kremówki, kilku sztuk batoników zbożowych (tych „zdrowych”), kilku kostek czekolady i owoców. Do tego trochę żelatyny, cukru i voila!
Czereśnie to owoce, którymi powinniśmy się objadać na całego przez cały sezon na nie. Trwa bardzo krótko, bo od końca czerwca do lipca. Teraz jest już prawie po czereśniach, więc może tym deserem zachęcę Was do kupienia jeszcze jednej porcji? Czereśnie to owoce, które kojarzą mi się z dzieciństwem, z latem, z wycieczkami do cioci na wieś. Pozwalała mi się wspinać na drzewa i objadać się czereśniami do woli. Co z tego, że potem moje ubrania nadawały się jedynie do śmieci, a brzuch bolał mnie do wieczora. Nieważne.
Czereśnie są bogate w wiele witamin, minerałów. Są niskokaloryczne mimo, że dość słodkie. Niektóre zawierają też sporo białka, ale o tym wolimy nie pamiętać, dlatego zapraszam na deser, w którym białko pochodzi jedynie z sernika na zimno.
Desernik z
czereśniami
Lista zakupów
- 4-6 batoników zbożowych
- 50 g gorzkiej czekolady
- 500 g twarogu na sernik
- 250 ml śmietanki kremówki 36%
- 3-4 łyżki cukru pudru
- 3 płaskie łyżki żelatyny rozpuszczone w minimalnej ilości wody
- 300 g czereśni
Schłodzoną kremówkę ubić na sztywno. Odstawić. Twaróg zmiksować z cukrem. Żelatynę rozpuścić w gorącej wodzie. Ostudzić. Dodać do niej 2-3 łyżki twarogu i szybko wymieszać. Taką masę wlać do reszty twarogu i szybko zmiksować. Na koniec delikatnie wmieszać ubitą kremówkę.
Czereśnie umyć. Kilka sztuk odłożyć na dekorację. Pozostałe wydrylować. Ja musiałam sobie poradzić bez drylownicy, więc przekroiłam owoce na pół i wydłubałam pestki ręcznie. Da się?
Połowę masy sernikowej wyłożyć na batonikowy spód. Poukładać czereśnie i przykryć resztą sernika. Wierzch ozdobić pozostałymi owocami. Schłodzić w lodówce przez kilka godzin.
Kocham takie desery:)
OdpowiedzUsuń