Do dziś nie wiedziałam jakie to uczucie, gdy się samemu upiecze chleb. I nie byłam w stanie zrozumieć jak można się tak katować i po nocy piec, wyrabiać, czekać na wyrośnięcie. Teraz już się przekonałam. I wiecie co? Pierwsze własnoręcznie upieczone pieczywo sprawiło, że byłam z siebie dumna. Dumna, że wygląda tak jak w piekarni, dumna, że pachnie jak najlepszy wiejski chleb, dumna, że smakuje o niebo lepiej od tych wszystkich kupnych syfów. I dopóki mi się nie znudzi, to pewnie teraz zacznę festiwal chlebów, bułek i innych pyszności.
Na pierwszy ogień poszły pszenne bagietki, które wypatrzyłam tutaj. Moje są w dwóch wersjach – naturalnej i z suszonymi pomidorami. Jak dla mnie te drugie bagietki są o wiele lepsze. Poza tym przepis bez większych modyfikacji, bo nie mam jeszcze doświadczenia w takich wypiekach. Bagietki wychodzą pyszne, z chrupiącą skórką, mięciutkie w środku. Nie jest to jeszcze taki prawdziwy bochenek na zakwasie, ale może i do tego dojdziemy. Póki co testuję chleby i bułki na drożdżach. Oprócz bagietek, udało mi się wczoraj upiec bułeczki razowe z ziarnami. Muszę chyba za tydzień zrobić drugie podejście, bo wczoraj nie było już czego fotografować, tak się rozeszły – jak świeże bułeczki.
Moje bagietki wykorzystałam do najpyszniejszego na świecie śniadania niedzielnego - kanapek z tuńczykiem, sosem czosnkowym i warzywami – klik klik. Nadają się doskonale. Myślę sobie, że do lecza również byłyby idealne. Albo na drugie śniadanie do pracy. Wypróbujcie i Wy! Koniecznie dajcie znać jak Wam smakowało.
Bagietki drożdżowe
Lista zakupów (na 4 bagietki)
- 1 szklanka mleka
- 2 łyżeczki masła
- 2 łyżeczki cukru
- 1 szklanka wody o temperaturze pokojowej
- 16 g drożdży świeżych
- 2-3 łyżeczki soli
- 4 szklanki mąki pszennej
- dodatkowo – 2-3 pomidory suszone
Mleko mocno podgrzać, dodać masło i cukier, wymieszać, aż do rozpuszczenia. Przelać do dużej miski lub do tej z wyposażenia miksera, dodać wodę i lekko przestudzić. Wkruszyć świeże drożdże, wymieszać. Wsypać sól i 1 szklankę mąki pszennej, wymieszać. Ciągle mieszając dodawać mąkę po 1 szklance. Bardzo energicznie mieszać ręką lub mikserem z końcówką hakiem, aż ciasto będzie gładkie. Ciasto ma być miękkie i lepiące. Jeśli takie nie jest, to wystarczy dodać łyżkę oliwy lub kroplę wody. Ja tak właśnie musiałam zrobić, bo użyłam mąki typ „00” na pizzę, która ma więcej glutenu i mocniej absorbuje wodę. Na tym etapie ciasto podzielić na pół.
Dwie miski dobrze posmarować olejem, do jednej przełożyć połowę ciasta. Do drugiej dodać pokrojone na kawałeczki pomidory suszone i jeszcze raz wyrobić, żeby pomidory się równomiernie rozprowadziły w cieście. Przełożyć do drugiej miski nasmarowanej olejem. Obie miski przykryć ściereczką i pozostawić do wyrośnięcia w ciepłym miejscu (ciasto powinno podwoić swoją objętość). Jedną kulkę ciasta przełożyć ostrożnie na stolnicę, przekroić na pół. Delikatnie uformować bagietki, długości około 30 - 40 cm każda. Przenieść je na blachę wyłożoną papierem do pieczenia. Z drugą częścią ciasta postąpić tak samo. Poczekać 30 minut, by bagietki podrosły. Żeby się nie posklejały, to można przedzielić je kawałkami papieru do pieczenia.
W tym czasie rozgrzać piekarnik do 230 - 250ºC. Kiedy bagietki są gotowe do pieczenia spryskać piekarnik wodą (8 - 10 psiknięć), włożyć bagietki i piec 10 minut. Zmniejszyć temperaturę do 200ºC i piec aż będą rumiane i lekko "postukane" od spodu będą brzmiały głucho, czyli u mnie jakieś dodatkowe 15 minut.
Apetyczne)))
OdpowiedzUsuń