Dziś dalszy ciąg truskawkowych wariacji. Mam dla Was przepis na ulubiony deser mojej Córeczki - bezę. Podałam ją z okazji Dnia Dziecka i dlatego obowiązkowo musiała być różowa. Do tego dodałam cytrynowy krem lekki jak piórko i masę truskawek. Całość skojarzyła mi się z watą cukrową. Nie oszukujmy się, beza jest przeraźliwie słodka. Nawet lekko kwaśny krem i truskawki nie zgubiły tej słodyczy. Ale są takie desery, które po prostu muszą być przesłodzone. Takie właśnie są bezy czy makaroniki. Jak wiecie, ja lubię raczej desery mało słodkie, najlepiej z dużą ilością gorzkiej czekolady i owoców. Ale bezie, i to jeszcze w takim wydaniu, trudno się oprzeć. Przepis to miks kilku innych słodkości, które zaprezentowałam na blogu wcześniej (tego i tego) plus trochę inwencji mojej Córeczki i mojej.
W tym roku pierwszy weekend czerwca spędziliśmy na Paradzie Smoków. Impreza organizowana jest od kilku lat pod Wawelem i co roku przyciąga coraz więcej widzów. My byliśmy na niej po raz pierwszy i na pewno nie ostatni. Gagatka do dziś wspomina piękne, kolorowe smoki i Smoczy piknik. No właśnie. Szkoda, że takie imprezy są organizowane na jedno kopyto. Grill, masa bud z chińszczyzną, wesołe miasteczko. Nawiasem mówiąc tym razem zdarzył się tam wypadek. Nie spodziewałam się, że to jest możliwe w rzeczywistości, ale na oczach widzów kilkoro dzieci powypadało z karuzeli. Na szczęście podobno skończyło się na strachu i potłuczeniach, ale naprawdę niewiele brakowało, a byłaby tragedia. W tym wszystkim zasmuciła mnie jeszcze jedna sprawa. Komentarze ludzi pod doniesieniami o wypadku. Część internautów grzmiała kto jest tak głupi, że puszcza dzieci na taką niebezpieczną karuzelę? Przypomina mi się filmik z amerykańskiego zoo, na którym dziecko wpadło na wybieg goryla. Znacie tą historię, prawda? Każdy, kto ma fejsbuka to widział to nagranie. I znowu masa komentarzy – gdzie byli rodzice? Byli tuż obok, ale nikt nie wie czy spuścili dziecko z oczu na sekundę, czy może cały dzień zamiast pilnować dziecko, to wgapiali się w swoje smartfony. Tego nie wiemy. Nie wiemy też gdzie byli rodzice w wielu innych historiach mrożących krew w żyłach. Niemniej osądzamy ich jak najgorszych zbrodniarzy. Ja też kiedyś tak myślałam, że jeśli ktoś pilnuje swoje dziecko, to je upilnuje. Uwierzcie mi, dzieci nie działają według schematów znanych nam, dorosłym. One mają zupełnie inne myślenie, totalnie niekompatybilne z naszym. Przede wszystkim nie potrafią przewidzieć konsekwencji. Wiadomo, to my, rodzice mamy o to zadbać, ale czasem wystarczy ta wspomniana sekunda i już tragedia gotowa. A ładowanie wszystkich rodziców, których dzieci miały wypadek, do jednego wora z rodzicami notorycznie zaniedbujących swoje obowiązki, jest bardzo niesprawiedliwe. Ale niestety żyjemy w czasach, kiedy wszelkie skróty są ważniejsze niż treść. Szybko się działa, szybko ocenia, szybko wydaje niesprawiedliwą opinię na podstawie szczątkowych informacji. No cóż, to jedna z wad cyfrowego świata.
Wróćmy jednak do przyjemności. Myślę, że w miesiącu, kiedy dzieci są najważniejsze, powinniśmy sobie przypomnieć jak to jest, gdy się myśli jak dziecko, postępuje jak dziecko i jest po prostu dzieckiem. One potrafią nas nie jeden raz zadziwić swoją kreatywnością, wyobraźnią i pomysłowością. Moja Córka ma takie gonitwy myśli, że zastanawiam się czasem czy ona ma wybujałą wyobraźnię, czy ja jestem tak ograniczona. Poza tym to cudowne oderwanie od schematycznego myślenia i od konwenansów, które tak naprawdę mamy wpychane do głowy od małego. Dzieci nie wiedzą, że coś nie wypada, że jest oderwane od realiów, potrafią tworzyć takie historie i ciągi przyczynowo-skutkowe, że nic tylko ich słuchać. Szkoda, że w pracy nie jesteśmy szkoleni, żeby myśleć w tak niekonwencjonalny sposób. Wiecie ile byłoby cudnych pomysłów, gdyby ludzie dorośli, podobnie jak dzieci, wymyślali coś, a potem to realizowali, ponieważ nie wiedzieliby, że to nie mieści się w naszych normach? Ale, ale... przecież są tacy ludzie. Niektórzy mówią o nich szaleńcy, inni ekscentrycy. Dla mnie to kolorowe ptaki, które poprawiają mi nastrój.
Czasem jednak bez narażenia się na śmieszność warto posłuchać naszych pociech. Przykład? Mój dzisiejszy deser – nie licząc kremu cytrynowego to autorski pomysł mojej Córeczki. Prawda, że doskonały?
Truskawkowa Pavlova
Lista zakupów
Na Lemon curd lekki
Krem pozostawić do ostudzenia, a potem przechowywać w lodówce, do dwóch tygodni.
Białka ubić ze szczyptą soli na sztywno. Dodawać cukier – po jednej łyżce, stale ubijając. Gdy piana jest już błyszcząca i naprawdę sztywna, to dodać barwnik, sok z cytryny i mąkę ziemniaczaną i jeszcze chwilę ubić, aż się wszystko wymiesza.
Piekarnik nagrzać do 180ºC. Na papierze pergaminowym odrysować koło o średnicy około 20-22 cm. Papier położyć na blaszce z piekarnika. Nakładać ubitą bezę, wyrównując brzegi do góry. Jeśli zostanie Wam trochę ubitego białka, to możecie dookoła Pavlovej nałożyć małe porcje bezy. Będzie jak znalazł do podjedzenia przed skończeniem całego deseru. Wstawić do piekarnika. Po 5 minutach zmniejszyć temperaturę do 130ºC. Piec, a właściwie suszyć około 90 minut. Jeśli beza się za bardzo zrumieni, to można zmniejszyć temperaturę i wydłużyć trochę czas suszenia.
Bezę po upieczeniu najlepiej zostawić do wystudzenia na kilka godzin lub całą noc. Nie przejmujcie się, jeśli trochę popęka i się zapadnie. Tak właśnie ma być. Jeżeli jednak Pavlova zapadnie się za bardzo, to przed wyłożeniem na nią kremu możecie poukładać w „kraterze” te malutkie beziki, które wysuszyliście przy okazji i też będzie pysznie. Małe kosmetyczne niedoskonałości bardzo łatwo przykryjecie kremem i owocami.
Składniki kremu umieścić w misie miksera i ubić na sztywno. Ważne, żeby wszystkie były mocno schłodzone. Dlatego lemon curd lepiej zrobić co najmniej 24 godziny wcześniej, żeby zdążył poleżakować w lodówce.
Truskawki umyć, usunąć szypułki i pokroić na połówki, większe owoce na ćwiartki.
Krem wyłożyć na środek bezy, poukładać truskawki. Schłodzić w lodówce przez godzinę, dwie i podawać.
Pavlova wytrzyma dobę w lodówce. Oczywiście najlepsza jest na świeżo, ale te 24 godziny spokojnie da radę. Po tym czasie zacznie się rozpuszczać i podchodzić wodą, a truskawki obeschną. Dlatego lepiej nie czekać z jej zjedzeniem.
Na Lemon curd lekki
- 2 cytryny
- 3 żółtka
- 100 g cukru
- płaska łyżka mąki ziemniaczanej
- łyżka dobrej oliwy
- 5 białek
- szczypta soli
- 280 g drobnego cukru do wypieków
- 1 łyżeczka soku z cytryny
- 1 łyżeczka mąki ziemniaczanej
- szczypta różowego barwnika (opcjonalnie)
- 250 g serka mascarpone
- 250 ml śmietanki kremówki 36%
- Lemon curd (cała porcja z podanych wyżej składników)
Krem pozostawić do ostudzenia, a potem przechowywać w lodówce, do dwóch tygodni.
Białka ubić ze szczyptą soli na sztywno. Dodawać cukier – po jednej łyżce, stale ubijając. Gdy piana jest już błyszcząca i naprawdę sztywna, to dodać barwnik, sok z cytryny i mąkę ziemniaczaną i jeszcze chwilę ubić, aż się wszystko wymiesza.
Piekarnik nagrzać do 180ºC. Na papierze pergaminowym odrysować koło o średnicy około 20-22 cm. Papier położyć na blaszce z piekarnika. Nakładać ubitą bezę, wyrównując brzegi do góry. Jeśli zostanie Wam trochę ubitego białka, to możecie dookoła Pavlovej nałożyć małe porcje bezy. Będzie jak znalazł do podjedzenia przed skończeniem całego deseru. Wstawić do piekarnika. Po 5 minutach zmniejszyć temperaturę do 130ºC. Piec, a właściwie suszyć około 90 minut. Jeśli beza się za bardzo zrumieni, to można zmniejszyć temperaturę i wydłużyć trochę czas suszenia.
Bezę po upieczeniu najlepiej zostawić do wystudzenia na kilka godzin lub całą noc. Nie przejmujcie się, jeśli trochę popęka i się zapadnie. Tak właśnie ma być. Jeżeli jednak Pavlova zapadnie się za bardzo, to przed wyłożeniem na nią kremu możecie poukładać w „kraterze” te malutkie beziki, które wysuszyliście przy okazji i też będzie pysznie. Małe kosmetyczne niedoskonałości bardzo łatwo przykryjecie kremem i owocami.
Składniki kremu umieścić w misie miksera i ubić na sztywno. Ważne, żeby wszystkie były mocno schłodzone. Dlatego lemon curd lepiej zrobić co najmniej 24 godziny wcześniej, żeby zdążył poleżakować w lodówce.
Truskawki umyć, usunąć szypułki i pokroić na połówki, większe owoce na ćwiartki.
Krem wyłożyć na środek bezy, poukładać truskawki. Schłodzić w lodówce przez godzinę, dwie i podawać.
Pavlova wytrzyma dobę w lodówce. Oczywiście najlepsza jest na świeżo, ale te 24 godziny spokojnie da radę. Po tym czasie zacznie się rozpuszczać i podchodzić wodą, a truskawki obeschną. Dlatego lepiej nie czekać z jej zjedzeniem.
Dzieci są cudowne; ciągi przyczynowo-skutkowe, które tworzą, niejednokrotnie wprawiają mnie w zdumienie i zachwyt :)
OdpowiedzUsuńDeser wyszedł Ci fenomenalny :)