niedziela, 18 maja 2014

Każdy jest dzieckiem

Zbliża się Dzień Matki, zaraz po nim jest Dzień Dziecka. W sklepach już widać, że te obie okazje naprawdę tuż tuż. Drogerie, perfumerie i sklepy jubilerskie na każdym kroku przypominają nam, żebyśmy podarowali coś wyjątkowego swojej mamie. Smyki, hipermarkety i sklepy ogrodnicze namawiają nas na cudne prezenty dla naszych pociech. 
 
Ja dzisiaj mam już za sobą zakupy na tą okazję. Zgromadziłam prezenty dla tych najmniejszych, ale przy okazji zaczęłam zastanawiać się nad sensem tego dnia. Kupujemy coraz droższe, coraz bardziej kolorowe zabawki, ciuszki i inne bibeloty, ale czy o to tutaj chodzi? Jasne, jakiś drobiazg, upominek zawsze jest miły, czy dla mamy, czy dla maluchów. Jednak naprawdę trzeba bardzo się pilnować, żeby nie zatracić się w tym prezentowym szale. Ja również często ulegam temu szaleństwu, ale przy okazji naprawdę staram się dać swojej mamie, swojej córce coś więcej niż nowy gadżet. Mianowicie swój czas, swoją uwagę, uczucie.

Gdy byłam dzieckiem, to w przedszkolu rysowałam z pełnym poświęceniem laurki dla mamy. Dawałam z siebie wszystko, żeby były najpiękniejsze, żeby mamie się spodobały. I wiecie co? Myślę, że były o wiele bardziej dla niej cenne niż perfumy albo biżuteria, które dzisiaj jej mogę dać. Tutaj chodziło o to poświęcenie, o miłość, którą włożyłam w przygotowanie tej laurki. Dziś, gdy jestem mamą, to obdarowuję swoją Córeczkę wieloma prezentami, jednak mam nadzieję, że poświęcam jej też wystarczająco dużo czasu, bawiąc się, wygłupiając, zabierając ją na wycieczki, spacery, zakupy.

Może to jest oczywiste, jednak mimo, że staram się nie ulegać tej modzie na dawanie prezentów w zamian za święty spokój, to jednak czasem zdarza mi się pójść na łatwiznę i włączyć bajkę albo dać nową zabawkę zamiast zabrać Córcię w ciekawe miejsce czy się pobawić. Jasne, też czasem jestem zmęczona, zwyczajnie po prostu mi się nie chce, czy mam zły dzień. Ale nikt nie każe mi codziennie brać Córki na pięciogodzinną wyprawę z milionem atrakcji! Wystarczy, że jestem z nią, nie zajmuję się niczym innym, tylko całą uwagę skupiam na niej. I wtedy fajne jest nawet rysowanie, wygłupy czy bieganie po ogrodzie.

Dlaczego to w ogóle piszę? Bo cieszą mnie takie chwile z moją rodziną, takie zwykłe popołudnia czy weekendy, kiedy możemy spać do 7:30 (szał!), nic nie musimy robić, a przy ładnej pogodzie wychodzimy do ogródka pohuśtać się na huśtawce. Bo naprawdę lubię spędzać czas na zabawie, obserwowaniu jak Córka rośnie i rozwija się. Bo oprócz tego, że ją kocham najbardziej na świecie, to zwyczajnie lubię spędzać z nią czas. Dlatego na wakacje nie zostawiłam jej w domu, żeby sobie naprawdę odpocząć, na zakupy też ją zabieram, bo to też może być czasem fajne, a jak wychodzę bez niej to owszem, bawię się super, ale tym milej mi się wraca do domu.

Nudna jestem, prawda? To żeby urozmaicić temat, postanowiłam, że w związku ze zbliżającymi się dniami najważniejszych ludzi w naszym życiu, na blogu będzie pojawiać się trochę więcej słodkości i pyszności, którymi możecie sprawić przyjemność swojej mamie albo dzieciakom. Oczywiście tak jak obiecałam, nadal będzie lekko i owocowo, ale troszkę bardziej słodko i kolorowo. Na pierwszy ogień pójdzie mini pavlova – deser bezowy, który dosłownie rozpływa się w ustach i smakuje wszystkim, bez względu na wiek.

Tymczasem zostawiam Was ze zdjęciami takich zwykłych chwil spędzonych w zacnym towarzystwie mojej Córki. A skoro powoli robi się pogoda, to jeszcze będzie garść majowych fotek, bo nie mogę się napatrzeć w tym roku na Wiosnę. 
 







  







2 komentarze:

  1. Asiu - od jakiegoś czasu śledzę Twój blog i powiem Ci, że jestem pod wrażeniem. Fantastyczne przepisy i mądrości życiowe - tak prosto podane, super...oby tak dalej pozdrawiam Lidia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa i postaram się trzymać nadal poziom ;)

      Usuń

Anonimowych proszę o wpisanie w treści komentarza imienia. Będzie łatwiej nawiązać rozmowę.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...