Ciasteczka
figowe jadłam kilka razy w jednym jedynym miejscu. Na Fuercie. Są
niepowtarzalne, pyszne i takie zwykłe. Kruche ciasto nadziane marmoladą figową.
Nie wiem, czy to wspomnienie tych pięknych przygód, czy smak inny niż naszych
rodzimych ciastek, ale są uzależniające i jedyne w swoim rodzaju.
Kupiłam
je przez przypadek w tamtejszym markecie i zabrałam na wycieczkę do Cofete –
miejsca, do którego można dotrzeć jedną jedyną szutrową drogą prowadzącą przez
góry. Po co tam jechać, skoro miejscowość to raptem kilka domków, blaszanych
budek, jedna kawiarnia i… najdziksza plaża, na której byłam, wiry i wysokie
fale, tajemnicza Willa Wintera (dla pasjonatów historii II WŚ obowiązkowa
wycieczka!).
I ta mroczna i surowa atmosfera, którą ma się wrażenie, że jest
przesiąknięta każda cząsteczka powietrza. Dla mnie bomba!
Jeśli dodać do tego
najpiękniejsze zatoki z plażami, jakie kiedykolwiek widziałam i spotkanie na
swojej drodze więcej kóz niż turystów to dla mnie taka wycieczka staje się
idealna. Tak bardzo wkręciłam się w ten klimat, że cały dzień błądziłam z mężem
po tych bezdrożach.
W końcu, późnym popołudniem, dotarliśmy na Sotavento –
plażę wyglądającą, jakby była namalowana akwarelą. I tam właśnie, przy
zachodzącym powoli słońcu wcinaliśmy wspomniane na początku ciasteczka figowe.
Może nie jestem obiektywna, może smakują zupełnie zwyczajnie, tylko to
wspomnienie podkręca ich smak. Ale po zjedzeniu całego zapasu, który
przywiozłam z mojej niedawnej (i na pewno nie ostatniej) podróży na tą wyspę,
postanowiłam wykorzystać jeszcze ostatni słoiczek fuerteventuriańskiej
konfitury figowej i spróbować odtworzyć ten smak.
Przyznam się bez bicia, nie
udało mi się, ale wyszły mi całkiem zgrabne i naprawdę pyszne ciasteczka, w sam
raz do kawy albo nawet do mleka. Moja Córcia zajadała się oryginalnymi, a te
pochłania. Muszę schować głęboko do szafki, żeby nie spałaszowała wszystkich.
Figowe ciasteczka Kanaryjskie
Lista
zakupów
- 1 ½ szklanki mąki pszennej
- 150 g zimnego masła
- 3 żółtka
- ½ szklanki cukru
- 1 łyżka śmietany
- szczypta soli
- słoiczek konfitury – u mnie figowa (bardzo słodka), ale może być każda – jaką lubicie
Mąkę
przesiać do miski. Dodać pozostałe składniki i szybko zagnieść kruche ciasto.
Owinąć folią i schłodzić w lodówce przez 2 godziny. Po tym czasie rozwałkować
na stolnicy na grubość 3-4 mm, podsypując obficie mąką, żeby się ciasto nie
kleiło. I tutaj ja zrobiłam eksperyment, ponieważ upiekłam ciasteczka na 2
sposoby. Jedne zawinęłam z konfiturą przed pieczeniem, a inne posmarowałam nią
już upieczone i złożyłam jak markizy. Dla mnie o wiele lepsze są te pierwsze –
wyglądają bardzo podobnie do tych oryginalnych Fig Rolls, które jadłam na
Fuercie.
Żeby zrobić
roladki trzeba wykroić z ciasta paski o szerokości 6 cm. Na środek położyć
kilka łyżeczek konfitury i rozsmarować. Zwinąć w roladkę o szerokości około 2
-2,5 cm i lekko spłaszczyć. Kroić ciastka długości około 4 cm. Piec na blaszce
z piekarnika (posmarowanej masłem albo wyłożonej papierem do pieczenia) 15-18
minut w temperaturze 180°C.
Uważać, żeby nie przypiec za bardzo, bo ciastka szybko się palą.
Wystudzić
i zjadać.
Z
pozostałego ciasta wykroić foremkami lub szklanką ciasteczka. W niektórych wyciąć
w środku dziurkę (czy witrażyk). Te ciasteczka piec około 10 minut w
temperaturze 180°C.
Po
wystudzeniu posmarować konfiturą i składać markizy.
Ja
zrobiłam różne kształty, niektóre mają dziurkę, inne nie. Wszystkie są równie
pyszne, kruche i bardzo maślane. Nie mogę ich piec za często.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Anonimowych proszę o wpisanie w treści komentarza imienia. Będzie łatwiej nawiązać rozmowę.