poniedziałek, 7 kwietnia 2014

Z kuchni polskiej, czyli najlepsze na świecie pierogi ruskie

Moja mama robi najlepsze pierogi ruskie na świecie! Każdy to chyba może powiedzieć, wstawiając czasem w miejsce słowa „mama” „babcię”, rzadziej „teściową” ;) Nie ujmując pierogom teściowej, które też są pyszne, muszę stanowczo jeszcze raz powiedzieć – Pierogi mojej mamy są najpyszniejsze.

Dziś podzielę się z Wami sekretem jej ruskich. O ich sukcesie decyduje idealne ciasto – cieniutkie i sprężyste – oraz doskonały farsz – ziemniaki i ser są w idealnych proporcjach, do tego obowiązkowo cebulka, sól i duuuużo pieprzu. Oczywiście nie można zapomnieć o okraszeniu pierogów skwarkami z wędzonego boczku oraz… polaniu maggi.
Wielu z Was pomyśli, że to żart, ale nie, nic z tych rzeczy. Maggi (bądź inna tego typu przyprawa) musi po prostu być. Wiem, jest niezdrowa, właściwie to sama sól z konserwantami i glutaminianem sodu. Wiem, jako czynna  ekolożka (w sumie to nie lubię sfeminizowanej wersji tego słowa, ale o tym kiedy indziej) i osoba, która w sklepie czyta wszystkie etykiety, powinnam omijać szerokim łukiem półkę z tym czarnym dziadostwem. Ale skoro niektórzy wegetarianie grzeszą czasem schabowym, to czemu ja nie mogę mieć takiego dziwactwa?
Mój mąż jak pierwszy raz zobaczył, że obficie polewam magą (Wasze mamy tez tak mówią?) moją porcję pierogów to się za głowę chwycił i spytał czy ja to na pewno chcę zjeść. Wręcz zmusiłam go do spróbowania, i co? Oczywiście (jak zwykle) miałam rację. Przeciągnęłam go na złą stronę mocy i teraz już nigdy nie je żadnych pierogów bez tej przyprawy.
W sumie to Was nie namawiam, równie dobrze ruskie można jeść z samym boczkiem, ze śmietaną lub sosem czosnkowym albo bez dodatków. Niemniej do odważnych świat należy, więc co macie do stracenia? Najwyżej talerz pierogów wyląduje w koszu, a pod moim postem pojawią się komentarze, że jestem nienormalna.
 
Znów rozgadałam się, a tu przepis miał być.

Pierogi ruskie najlepsze

Lista zakupów

Na farsz:
  • 250 g twarogu półtłustego
  • około 6 średnich ziemniaków
  • 1 niewielka cebula + 2 łyżki oleju rzepakowego
  • pieprz, sól
Na ciasto:
  • ½ kg mąki
  • 1 jajko
  • łyżka masła
  • łyżeczka soli
  • tyle wody (ciepłej) ile wchłonie mąka – 1 – 1 ½ szklanki
Dodatkowo:
  • około 200 g wędzonego boczku
  • maggi (uparta jestem, wiem)
Najpierw cebula – standardowo kroimy na małą kosteczkę, podsmażamy na oleju i jak jest tylko zeszklona to odstawiamy. Ziemniaki i twaróg ścieramy na tarce o najmniejszych oczkach, dodajemy do masy cebulę, sól i dużo świeżo zmielonego pieprzu. 
 
Na stolnicę wysypujemy mąkę, przesiewamy między palcami. Robimy kopczyk, a w nim zagłębienie, do którego wbijamy jajko, dodajemy masło, sól i część wody. Wszystko mieszamy. Dolewamy po trochu resztę wody i zarabiamy sprężyste ciasto. Ma ono być na tyle miękkie, żeby bez problemu dało się wyrobić, ale bez przesady. Jeśli się klei do rąk to znaczy, że przegięliśmy z wodą. Wtedy wystarczy podsypać mąką. Ciasto wałkujemy cieniutko (1 mm to ideał). Wykrawamy szklanką kółka, nakładamy farsz łyżeczką (najwięcej ile jesteśmy w stanie) i sklejamy nasze pierogi. Moja mama klei je we wzorek, ale dla mnie to wyższa szkoła jazdy i szkoda czasu.
 
Pierogi wrzucamy do osolonego wrzątku (garnek musi mieć około 5 l) i gotujemy około 5 minut od wypłynięcia. Pamiętajmy o częstym mieszaniu pierogów drewnianą łyżką, żeby nie przykleiły się do dna garnka. Wyjmujemy na talerze. 
 
Boczek kroimy w kostkę i podsmażamy na patelni. Okraszamy gotowe pierogi na talerzu. Polewamy maggi i wcinamy.
 
Z podanych proporcji wyjdzie około 50 sztuk niewielkich pierogów. Jeśli chcecie zrobić więcej to zwiększcie jedynie ilość mąki i wody. 1 jajko i łyżeczka soli spokojnie wystarczy nawet na podwójną ilość mąki.
 
Tak naprawdę pierogi są najlepsze na drugi dzień po podsmażeniu. Pod warunkiem, że coś jeszcze zostanie.
 
Pierogi można też mrozić. Po zlepieniu po prostu zapakujcie do worków na mrożonki (układając pierogi jeden obok drugiego, starając się, żeby się nie skleiły) i włóżcie do zamrażalnika na płasko.
 
Na koniec:
Po raz pierwszy zamieszczę tutaj komentarz dla mam karmiących. W końcu też muszą coś jeść i taka lżejsza wersja powinna być miłym urozmaiceniem gotowanej marchewki z ryżem i piersią kurczaka. Cały widz polega na tym, żeby w przepisie ominąć kilka kluczowych składników. I tak, z farszu trzeba wyrzucić podsmażoną na oleju cebulkę i zastąpić to nieco większą ilością pieprzu. Można też dodać zieloną pietruszkę lub majeranek, ale ja osobiście nie przepadam za „ziołowymi” ruskimi.

Poza tym boczek do okraszenia też lepiej sobie odpuścić. Dopuszczalna jest łyżeczka masła, którym okraszamy gotowe pierożki. Do wersji „maślanej” już nie dodajemy maggi, lepiej smakują ze śmietaną lub jogurtem naturalnym. Nie oszukujmy się, pierogi light są tylko namiastką prawdziwych ruskich mojej mamy. Smakują trochę jak kluski leniwe (tak, te też jem na słono), ale jak się nie ma co się lubi…

I ostatnia uwaga. Jeśli macie dziecko powyżej roku i nadal je karmicie, to prawda jest taka, że Wasz maluch sam mógłby spróbować tych klasycznych z cebulką (tak, daję Córce cebulę), ale bez boczku. Dlatego powyższe ograniczenia raczej dotyczą mam tych najmniejszych ssaków, których dieta opiera się prawie wyłącznie na mleku mamy.
 
 

 

1 komentarz:

  1. Ja stanowczo odradzam próbowanie pierogów z maggi. Wystarczy raz się przekonać, później już nie ma odwrotu i zawsze trzeba przyprawić ... :) M

    OdpowiedzUsuń

Anonimowych proszę o wpisanie w treści komentarza imienia. Będzie łatwiej nawiązać rozmowę.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...