Nie
wiem, czy wszyscy to dziś macie, ale dla mnie to jeden z tych dni, w których na
pytanie: Co słychać? muszę się zastanowić nad odpowiedzią – Nic.
Po
prostu mój mózg się wyłączył i przy okazji moje ręce, nogi i tyłek, więc
najchętniej zaległabym na kanapie.
Ale
ale…
Obiecałam na weekend
coś słodkiego, więc póki co jestem słowna. Dla niektórych ten weekend się już
zaczął (niestety nie dla mnie), więc ja też przyspieszyłam trochę z pieczeniem.
Wczoraj
zapowiedziałam już co to będzie. Oczywiście sernik, ale troszkę inny niż te
tradycyjne, świąteczne. Ten wrzucę w święta. A póki co szybkie mini serniczki
waniliowe na spodzie z oreo i frużeliną wiśniową. Brzmi pysznie, prawda?
Wspominałam
Wam, że dziś nie mój dzień, więc przy pieczeniu tych serniczków popełniłam
wszystkie możliwe błędy, jakie się dało. W sumie to serniki uwielbiam, ale nie
jestem mocna w ich pieczeniu. Postanowiłam przyjąć wyzwanie i w końcu nauczyć
się piec sernik idealny.
Te
dzisiejsze smakują doskonale, choć opadły i troszkę za bardzo mi się spiekły.
Ale co tam, przepis wydaje mi się na tyle ciekawy, że się nim z Wami podzielę.
Nie
mogłam się zdecydować, czy upiec klasyczny ciężki sernik czy może na bazie
serka kremowego, mleko skondensowane w składzie też kusiło. Dlatego powstał ten
przepis. Na spodzie ciastka oreo. Skusiły mnie, ponieważ niedawno opychałam się
milką z oreo i była tak pyszna, że musiałam wypróbować te ciasteczka w jakimś
wypieku. I zawiodłam się. Następnym razem zastąpię je pokruszonymi digestive -
sa najlepsze na spody do serników i ciast bez pieczenia. Masa serowa ma
delikatny smak waniliowy. Na to wszystko kleks frużeliny z wiśni. Przepis na
ten sprytny podrasowany kisiel zaczerpnęłam z Moich Wypieków. U mnie troszkę
zmieniony.
Do
serniczków pasowałby też sos malinowy, ale ostatnio dużo ciast piekłam z tymi
owocami, więc postanowiłam zmienić trochę smaki.
Serniczki
mają fajną konsystencję – kremową i delikatną. Czapa owocowa tutaj idealnie
pasuje. Deser nie jest przesłodzony, jak dla mnie do powtórzenia.
A teraz przepis.
Waniliowe serniczki
na jeden kęs
(z wiśniami)
(z wiśniami)
Lista zakupów:
Na serniczki (12 sztuk)
Na serniczki (12 sztuk)
- 12 ciasteczek oreo
- 350 g twarogu półtłustego z kubełka (u mnie President, ale najlepszy ser do serników to jednak Piątnica)
- 125 g sera mascarpone
- 100 ml mleka skondensowanego słodzonego
- 1 jajko
- łyżka budyniu waniliowego w proszku
Na frużelinę
- 1 szklanka wiśni razem z zalewą
- 1 łyżeczka mąki ziemniaczanej
- ½ łyżeczki żelatyny rozpuszczonej w 1 łyżce wody
- 1 płaska łyżka cukru
Jeśli macie ochotę na więcej przepisów na pyszną frużelinę z innych niż wiśnie owoców, to zapraszam tutaj.
Foremki na muffinki wyłożyć papilotkami i do każdej wrzucić na dno po jednym ciasteczku oreo.
W tym momencie najlepiej włączyć piekarnik, bo nic tak mnie nie irytuje podczas pieczenia jak przygotowane do pieczenia ciasto i zimny piekarnik.
Twaróg, mascarpone, mleko skondensowane i jajko powinny co najmniej 2 godziny poleżeć w temperaturze pokojowej. To ważne w przypadku serników, ponieważ ma wpływ na późniejszy wygląd wypieków. Ja dzisiaj nie miałam czasu i wyszło jak wyszło.
Twaróg włożyć do miski i szybko miksować do otrzymania puszystej masy. Dorzucić mascarpone, mleko skondensowane, potem jajko i budyń. Po każdym składniku miksować chwilkę, ale tylko do połączenia składników. Radzę nie przesadzać, bo zbytnie napowietrzenie masy na pewno spowoduje mega rośnięcie w piekarniku, pękanie i potem spektakularną klęskę w postaci oklapniętych smętnie serniczków.
Powstałą masą wypełnić papilotki z oreo do ¾ wysokości – nie więcej, bo jednak trochę wyrosną.
Piec w 160°C przez 25-30 minut. Najlepiej nie włączać termo obiegu, bo serniczki się nieestetycznie zrumienią (zgadnijcie, co dziś zrobiłam).
Studzić przy uchylonych drzwiczkach przez minimum pół godziny. Jak już wystygną, wyjąć z piekarnika i raczej nie przetrzymywać za długo w foremkach, bo serniczki chłoną zapachy dość mocno.
Udekorować frużeliną i… najlepiej powstrzymać się od spałaszowania, tylko wstawić do lodówki na kilka godzin. Po tym czasie będą o wiele wiele lepsze. Delektujcie się!
Lepiej nie piec serniczków za długo. Będą suche. Tak samo powstrzymajcie się od podkręcenia temperatury albo włączenia termoobiegu. Przypieką się za bardzo z zewnątrz. Serniczki idealne mają tylko ściętą „skórkę”. Czasem wydaje się nam, że są niedopieczone. To nieprawda. Leżakowanie w lodówce sprawi, że serniczki zetną się i będą smakować jak trzeba.
Wkrótce postaram się wykonać jeszcze raz jakieś serowe cudo. Ten sernik od dawna chodzi mi po głowie. I upiekę go w kąpieli wodnej, bo tak podobno powinno się postępować z sernikami. No cóż, człowiek uczy się całe życie.
Twaróg, mascarpone, mleko skondensowane i jajko powinny co najmniej 2 godziny poleżeć w temperaturze pokojowej. To ważne w przypadku serników, ponieważ ma wpływ na późniejszy wygląd wypieków. Ja dzisiaj nie miałam czasu i wyszło jak wyszło.
Twaróg włożyć do miski i szybko miksować do otrzymania puszystej masy. Dorzucić mascarpone, mleko skondensowane, potem jajko i budyń. Po każdym składniku miksować chwilkę, ale tylko do połączenia składników. Radzę nie przesadzać, bo zbytnie napowietrzenie masy na pewno spowoduje mega rośnięcie w piekarniku, pękanie i potem spektakularną klęskę w postaci oklapniętych smętnie serniczków.
Powstałą masą wypełnić papilotki z oreo do ¾ wysokości – nie więcej, bo jednak trochę wyrosną.
Piec w 160°C przez 25-30 minut. Najlepiej nie włączać termo obiegu, bo serniczki się nieestetycznie zrumienią (zgadnijcie, co dziś zrobiłam).
Studzić przy uchylonych drzwiczkach przez minimum pół godziny. Jak już wystygną, wyjąć z piekarnika i raczej nie przetrzymywać za długo w foremkach, bo serniczki chłoną zapachy dość mocno.
Udekorować frużeliną i… najlepiej powstrzymać się od spałaszowania, tylko wstawić do lodówki na kilka godzin. Po tym czasie będą o wiele wiele lepsze. Delektujcie się!
Lepiej nie piec serniczków za długo. Będą suche. Tak samo powstrzymajcie się od podkręcenia temperatury albo włączenia termoobiegu. Przypieką się za bardzo z zewnątrz. Serniczki idealne mają tylko ściętą „skórkę”. Czasem wydaje się nam, że są niedopieczone. To nieprawda. Leżakowanie w lodówce sprawi, że serniczki zetną się i będą smakować jak trzeba.
Wkrótce postaram się wykonać jeszcze raz jakieś serowe cudo. Ten sernik od dawna chodzi mi po głowie. I upiekę go w kąpieli wodnej, bo tak podobno powinno się postępować z sernikami. No cóż, człowiek uczy się całe życie.
To jest boskie!
OdpowiedzUsuńPola
W smaku jeszcze lepsze :)
Usuń