piątek, 11 kwietnia 2014

Dziecinnie prosty pomysł na rybę

W milionach (nie przesadzam?) polskich domów dzisiaj na stołach ryba. Smażona, w panierce... nuda. Ja najczęściej robię pieczoną w folii z cytryną i czosnkiem. Ale dziś będzie w wersji, którą mój Gagatek zdecydowanie najbardziej lubi.

Moja córka nigdy nie lubiła ryb. Łosoś, halibut, karp, pstrąg czy dorsz… bez różnicy. Nawet ździebełko dodane do sosu powodowało, że całe danie było niejadalne. A w końcu wszyscy nas przekonują, że ryby są zdrowe i dobre dla dzieci. To samo indyk i królik – najlepsze mięso. Co z tego, jak Gagatek woli kotlety i hamburgery (oczywiście domowe)…

W ogóle był taki czas, że jadła tylko chleb, makaron, ziemniaki i ewentualnie jakiś twaróg czy jogurt. Wszystko inne powodowało, że posiłki przeistaczały się w walkę na śmierć i życie.

Pewnego dnia, a było to na wakacjach, gdzie nie musiałam nic gotować, tylko wybierać, podano paluszki rybne. Wzięłam sobie kilka sztuk, oczywiście Córeczka zaczęła gmerać mi w talerzu i wygrzebała właśnie takiego paluszka. Jakie było moje zdziwienie, gdy zjadła mi wszystkie i prosiła o jeszcze. Wtedy zrozumiałam, że ona lubi rybę, ale sekret tkwi w jej przyrządzeniu.

W ten sposób odgrzebałam stary przepis moich rodziców na mielone kotleciki rybne w panierce i smażone jak paluszki. Kiedyś mój tato przyrządzał je co piątek. Teraz goszczą równie często na naszym i Gagatkowym stole.

Przepis jest banalny. Ale efekt naprawdę pyszny.






Dorsz w paluszkach

Lista zakupów (na około 12 malutkich kotlecików)

  • 1 mała cebula lub garść szczypiorku
  • 1 łyżka oleju plus olej do smażenia kotlecików
  • 300 g polędwicy z dorsza atlantyckiego (lub innej ulubionej ryby. Ważne, żeby był to filet bez ości)
  • ½ bułki namoczonej w mleku lub w wodzie
  • 1 jajko
  • sól, pieprz do smaku
  • bułka tarta albo rozdrobnione płatki owsiane wymieszane z mąką kukurydzianą
Cebulkę pokroić w kosteczkę i podsmażyć na oleju na lekko złoty kolor. Jeśli dodajecie szczypiorek to wystarczy go posiekać. Rybę trzeba pokroić na malutkie kawałeczki lub zmielić. Ja zwykle kroję, a potem rozgniatam tępą stroną noża, bo jest zdecydowanie mniej mycia niż jak się uruchomi malakser (maszynki do mielenia się nie dorobiłam jeszcze). Do ryby dodać pozostałe składniki, dobrze wymieszać i formować malutkie kotleciki lub paluszki. Każdy z nich obtoczyć w bułce tartej lub płatkach owsianych z mąką. Polecam płatki, bo są dużo bardziej chrupiące i zdrowsze. Poza tym taka panierka mniej chłonie tłuszcz niż bułka tarta, więc same plusy.

Kotleciki smażyć na rozgrzanym tłuszczu z obu stron na złoty kolor.

Można je jeść jako danie obiadowe na ciepło. U nas tym razem były do nich gotowane ziemniaki i surówka coleslaw (przyznaję się bez bicia, kupna). Równie dobrze smakują na zimno do chleba lub samej sałatki. Córeczce ostatnio tak smakowały, że zjadła 2 na obiad i poprawiła jeszcze jednym na kolację.

Jak dla mnie te kotleciki to był przełom w karmieniu Córki nowościami. Do tej pory raczej sceptycznie podchodziła do tego typu rewolucji na talerzu, a jak już wspomniałam, ryba to było ZUO! A teraz zaczęła jeść ją też w innej (zdrowszej) formie, choć te kotleciki lubi najbardziej.

Dlatego nie zastanawiajcie się za długo nad tym przepisem tylko wypróbujcie go już jutro! Sami widzicie, że jest dziecinnie prosty.



2 komentarze:

  1. coś w tym jest - mój synek też taką formę rybną lubi najbardziej! robię je praktycznie identycznie jak Ty, tylko tyle, że rybę mielę z namoczoną bułką i dużą ilością natki pietruszki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to super, bo pietruszka jest pyszna. Próbuję przekonać do niej mojego Gagatka, ale coś oporna jest. Wydłubuje każde najmniejsze ździebełko

      Usuń

Anonimowych proszę o wpisanie w treści komentarza imienia. Będzie łatwiej nawiązać rozmowę.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...