Czy też zawsze macie problem co
zrobić na obiad? U mnie to odwieczne pytanie, na które nigdy nie dostanę
odpowiedzi od męża. No czasem powie – coś dobrego! albo – mięso. Pomocny jest,
że hej!
Ale dzisiaj postanowiłam spełnić te
dwa życzenia, dokładając do tego coś szybkiego i bardzo prostego. Brzmi nieźle, prawda?
Plan był taki, żeby się za bardzo nie
narobić, bo obiecałam Wam sernik idealny, więc przy nim trochę się
napracowałam. Ale mogę powiedzieć w tajemnicy, że wygląda całkiem nieźle. Jutro
premiera.
Ale wracając do obiadu to jest to
danie z cyklu wstawić do piekarnika, nastawić czas i zapomnieć. Uwielbiam tak
gotować. Często na imprezy szykuję takie dania, które same się robią w
piekarniku, bo jednak nie chcę spędzić całego przyjęcia w kuchni w garach. Poza
tym wydaje mi się, że zdrowiej jest coś upiec w piekarniku niż smażyć na
patelni.
Dzięki przyrządzaniu w rękawie mięso
nie wyschło, co często zdarza się, gdy pieczemy drób. Tutaj dusiło się w swoim
sosie, a na koniec otworzyłam rękaw, żeby się troszkę zrumieniło. Do tego
wszystkiego ziemniaczki pieczone z ziołami i salsa pomidorowa. Znowu jest to
moja wersja salsy, wymyślona naprędce, gdy przypomniałam sobie, że Teść
pojechał specjalnie do Krzeszowic po pomidory. Warto było, bo są o niebo lepsze
niż te sklepowe. Przypominają te letnie z naszego ogródka. Aż się proszą o zrobienie
z nich sałatki caprese. Ale, że dzisiaj ani mozarelli ani świeżej bazylii nie
miałam, to posiłkowałam się moimi zapasami i powstał mój wynalazek.
Wyrolowany indyk
- 2 sznycle z piersi indyka (dość grube, żeby dobrze się rozbiły)
- 6 pomidorów suszonych w oleju
- 2 plastry sera (u mnie była gouda, ujdzie)
- sól, pieprz, papryka słodka, czosnek
- 4 ziemniaki przekrojone wzdłuż na pół
- 1 łyżka oliwy
- rozmaryn
- sól (do posypania po upieczeniu)
- 2 pomidory sparzone i obrane ze skóry (ja dzisiaj nie miałam na to czasu, ale ze skórą tak dobrze nie smakują)
- kilka oliwek czarnych (tym więcej, im bardziej je lubicie, u mnie było z 8 sztuk)
- 2 łyżki oliwy
- szczypta soli, pieprzu, oregano, czosnek
- opcjonalnie mała cebula czerwona (u mnie nie było dzisiaj)
Indyka umyć, osuszyć, położyć na
desce, przykryć folią spożywczą i rozbić tłuczkiem, ale z wyczuciem, bo nie
można dopuścić do zrobienia dziur w mięsie. Zdjąć folię i wyrzucić. Patent z
folią pozwala mi uniknąć rozbryzganego mięsa po całej kuchni, co dla mnie jest
strasznie obrzydliwe i po takiej akcji musiałabym dezynfekować chyba wszystko w
promieniu 5 metrów. Posypać ziołami i natrzeć czosnkiem. Na każdy plaster mięsa
nałożyć ser i po 3 pomidory suszone. Zrolować i spiąć wykałaczką (lub dwiema,
ale powstrzymajcie się od niepotrzebnego nakłuwania, roladki się nie rozpadną w
pieczeniu).
Mięso zamknąć w rękawie do pieczenia.
Włożyć do piekarnika i nastawić na termoobieg z dolną grzałką na 200°C. Tak
piec 15 minut. W tym czasie wyszorować ziemniaki, pokroić na połówki i umieścić
w misce. Nie obierać. Jeśli dobrze wyszorowaliście ziemniaki to po upieczeniu
będą się nadawały do zjedzenia razem ze skórką. Ale pamiętajcie, jeśli
ziemniaki są zielone lub kiełkują, to trzeba je wyrzucić. Zawierają silną
toksynę, która jest dla ludzi szkodliwa. Wlać oliwę i posypać rozmarynem.
Idealny byłby świeży, ale z suszonym też są dobre. Nie solić, to dopiero na
talerzu. Dokładnie wymieszać.
Po wstępnym podpieczeniu mięsa
dorzucić do niego ziemniaki. Piec nadal z termo obiegiem i dolną grzałką przez
kolejne 15 minut, następnie na kolejne 20 minut zmienić na termo obieg z górną
grzałką. W ten sposób wszystko się lepiej zrumieni. Na 10 minut przed końcem
pieczenia rozciąć rękaw i obrócić mięso, żeby się ładnie zrumieniło.
Do zrobienia została jeszcze sałatka.
Najlepiej zrobić ją w czasie, gdy w piekarniku wszystko się ładnie piecze.
Pomidory sparzyć, zdjąć skórę i pokroić w kostkę. Wrzucić do miski. Oliwki
pokroić na plasterki, a cebulę w kosteczkę. Wszystko wymieszać razem z pomidorami
oraz oliwą i przyprawami.
Przełożyć do salaterek i podawać z
resztą dania.
Upieczone ziemniaki posolić, a z
mięsa usunąć wykałaczki i pokroić na plastry. Wszystko razem podawać z kroplą
sosu balsamicznego (u mnie o smaku cytrynowym). Palce lizać!
W taki sposób można robić kurczaka,
schabowy, mięso od szynki. Kwestia tylko odpowiedniego nadzienia i przypraw. A
ziemniaki pieczone to obowiązkowy dodatek podczas niedzielnych obiadów
„proszonych”. Od nich pyszniejsze są tylko z ogniska.
Dzięki Bogu czytam najedzona!
OdpowiedzUsuńPola