środa, 9 kwietnia 2014

Czekolada z procentami

Cały dzień za mną chodzi coś słodkiego. Najlepiej, żeby jeszcze było czekoladowe i ciężkie. Co prawda zima się skończyła, a wraz z nią moja ochota na „mocne” desery, ale dzisiaj jest zimno i ciągle leje, więc czemu nie poprawić sobie humoru ciastem naszpikowanym czekoladą i… alkoholem? 



Jest środek tygodnia, więc nie będę Was zamęczać 3-warstwowymi tortami, tylko pokażę Wam ciasto, które się samo robi. I niestety samo zjada. Może to zasługa tego, że jest mokre, mocno czekoladowe i z mocną nutą alkoholową. To zasługa polewy z Bailey’s. W samym cieście też jest dodatek tego likieru, ale polewa jest znacznie bardziej baileysowa. 

Likiery to takie trochę babskie alkohole. Ja najbardziej właśnie lubię takie klasyczne na bazie whiskey, które idealnie pasują do ciast czekoladowych oraz do kawy. Na popołudniowe pogaduchy, na wyjątkowy wieczór z koleżankami. Przypomina mi się, jak na studiach z moją przyjaciółką czasem siadałyśmy przy filiżance kawy z Bailey's(em) zamiast mleka i plotkowałyśmy całe popołudnie. Potem często otwierałyśmy jeszcze butelkę wina i tak nas zastawała noc. To były fajne czasy, więc to ciasto trochę mi przypomina smakiem tamte chwile.

Zdecydowałam się na to ciacho, ponieważ jest szybkie i wymaga mało pracy. W ogóle jak się wkrótce przekonacie, na blogu będę zamieszczać w większości niezbyt trudne i czasochłonne przepisy. Ja gotować i piec uwielbiam. Jeszcze bardziej lubię dekorować. Ale nienawidzę siedzieć pół dnia nad jedną potrawą. A potem drugie pół sprzątać. Moje dni mijają tak szybko, że po prostu szkoda mi czasu na całodzienne pichcenie. A nie daj Boże jakby mi nie wyszło…
Dlatego, nie licząc wielkich imprez, staram się, żeby przyrządzenie moich dań i deserów nie zajmowało mi dłużej niż godzinę. No chyba, że to jest gulasz, który robi się sam, to nie zależy mi i może stać na kuchence nawet 2 godziny.

Drugim powodem wykorzystania tego przepisu były zalegające w szafce brzoskwinie w puszce. Tak, ja czasem mam takie bardzo luźne skojarzenia. Po prostu brzoskwinie jakoś pasują mi do czekolady (chociaż bardziej kolorystycznie niż smakowo), a poza tym w drugiej szafce stała butelka likieru.

Jakoś tak się złożyło, że ostatnio zamieszczam te przepisy, których nie modyfikowałam wcale lub bardzo nieznacznie. Dlatego znowu wrzucę tylko link do Moich Wypieków, znanych i lubianych.

W oryginale nie ma nic oprócz ciasta i polewy, ale nie byłabym sobą, gdybym czegoś nie wykombinowała. Owoce wyłożyłam na surowo na wierzch placka, zanim jeszcze zastygła polewa. Bałam się je wrzucić do środka, bo ciasto jest dość ciężkie i ryzyko zakalca mogłoby dramatycznie wzrosnąć.

Podsumowując, to pozycja dla czekoladoholików, którzy nie chcą się za bardzo narobić. Wygląda niepozornie, ale jak dla mnie smakuje doskonale. Smakuje podobnie do murzynka mojej mamy, ale dzięki dodatkowi alkoholu robi się ciekawie. Zdecydowanie dla dorosłych!

Zapomniałabym – tutaj znajdziecie cały przepis. Może ktoś się skusi?





4 komentarze:

  1. Sonka:
    Zapachniało mi czekoladą , a opis sprawił, że i ja wróciłam wspomnieniami do studenckich czasów :)
    Dziękuję

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi, że ożywiam wspomnienia :) pomyśleć, że kiedyś miało się czas i siłę na przeplotkowanie całej nocy...

      Usuń
  2. Pyszności!! Pozdrawiam i zapraszam do Nas!

    OdpowiedzUsuń

Anonimowych proszę o wpisanie w treści komentarza imienia. Będzie łatwiej nawiązać rozmowę.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...